-'W końcu obiecałam im coś dobrego' - pomyślała. I przyspieszyła kroku, z myślą że od dziś będzie mieszkać z Natsu. Jej ukochanym Natsu. Wcześniej nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo go kocha, puki nie zostali rozdzieleni na tak długo.
Z naprzeciwka dostrzegła zbliżającą się, znajomą sylwetkę. To była Lisanna. Prawie nic się nie zmieniła.
- Lisanna! - zawołała blondynka, do zbliżającej się dziewczyny.
Białowłosa stanęła na środku chodnika jak wryta. No tak. Była na miesięcznej misji i nie dostawała żadnych wiadomości z gildii.
- Lucy? - wyszeptała, patrząc jak brązowooka do niej podbiega. - Ty żyjesz?
- Jestem zdrów jak ryba! - powiedziała stojąc naprzeciw niebieskookiej i uśmiechnęła się szeroko. - Wróciłam trzy tygodnie temu.
Lsanna, wciąż zszokowana nie dowierzała własnym oczom.
- Myśleliśmy że zginęłaś.
- Trenowałam. Nie mogłam się z wami skontaktować. Przepraszam.
- Cieszę się że wróciłaś. - Młoda Strauss uśmiechnęła się i przytuliła Heartphilię. - Pogadałabym, jednak muszę iść do gildii.
Lisanna pożegnała się z brązowooką i ruszyła w stronę gildii.
Udawała radość. W głębi serca miała nadzieję że dziewczyna nigdy nie wróci, że Natsu będzie tylko jej. Pomyliła się. Próbowała wcześniej zawiązać bliższą relację z chłopakiem jednak ten był w takim stanie że z nikim nie chciało mu się rozmawiać. - To jej wina! To przez nią tak bardzo cierpiał! Gdyby nigdy nie dołączyła do gildii, Natsu kochał by mnie! - pomyślała białowłosa. Ale zdawała sobie sprawę że on kocha tą biuściastą krowę. Musi działać nim to wszystko potoczy się za daleko. Natsu będzie mój!
Lucy byłą już pod domem ciemnookiego. Zamierzała już wejść kiedy drzwi domku z głośnym trzaskiem otworzyły się za prosto na nią wleciał niebieski kotek.
- Happy! - niemal krzyknęła.
- Lucy! Ratuj mnie! - zapłakał w jej objęciach.
W tedy w drzwiach stanął salamander, z wkurzoną miną i mokrą szmatką na głowie.
- Happy ja cię.... - nie dokończył, ponieważ jego oczom ukazała się blond włosa anielica o czekoladowych oczach. Tak określił Lucy tulącą do piersi płaczącego Happy'ego.
- Natsu!
Z transu wyrwał go głos dziewczyny.
Lucy podeszłą do zielonookiego i zdjęła mu mokry materiał z głowy. - Czy ty mnie słuchasz?
- Hai! - odpowiedział.
- Nie krzycz na Happy'ego! Zobacz w jakim jest stanie! zbeształa go.
- Gomen Happy. - Przeprosił Salamander.
Niebieski kotek wyrwał się z objęć Lucy i z powrotem wleciał do domku rzucając do pary:
- Czekam na kolację! Chcę rybkę.
Blondynka zaśmiała się i spojrzała z powrotem na Dragneela. Ten ku jej zaskoczeniu wziął ją na ręce i wniósł do domu przez próg.
- N..n.. Natsu! Coś takiego robi się po ślubie. - zawstydzona czynem chłopaka zasłoniła twarz dłonią. - Ale od dzisiaj tu mieszkasz. To tak symbolicznie! - Podarował jej swój 'firmowy' uśmiech i odstawił z powrotem na ziemię.
___________________________
To tyle na dzisiaj. Padam z nóg. Idę spać. <ziewa> Nie wyszedł mi najlepszy rozdział, ale nie jestem zawiedziona. Czekam na wasze opinie. <3 I tak wiem. Krótko ale nie mam siły.