Muzyka

wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział 5 - W skrzydle szpitalnym Fairy Tail

Ohayou! Wiem że późno dodaje rozdziały, ale mam problemy zdrowotne, więc jakoś brak mi weny. Jednak nie będę się zasłaniać zdrowiem. Gomen. 
✰✰✰✰✰✰


 Salamander i magini gwiezdnych duchów stali przed wejściem do gildii. A właściwie, to Dragneel stał. Lucy spała wtulona w jego tors. Mimo wielu prób wyrwania się z jego objęć i powtarzani że sama da sobie radę, w końcu dała za wygraną. Widząc jak salamander obwinia się za jej ranę, postanowiła dać sobie spokój i w końcu zasnęła mu na rękach. 
 Drzwi do gildii otworzyły się na całą szerokość. Stał w nich smoczy zabójca z brązowooką na ręce. Wszystkich zdziwiło to że nie wykonał swojego "wejścia smoka", nie mniej jednak przejęli się stanem swojej przyjaciółki. 
 - Wendy! - zawołał zielonooki. 
 - Hai! - do salamandra podbiegła niebiańska smocza zabójczyni. - ... zanieś Lucy-san do skrzydła szpitalnego. Zaraz się nią zajmę. - rozkazała i razem z różowo-włosym ruszyła do wyznaczonego przez nią miejsca. 
 Kiedy Dragneel, ułożył dziewczynę na łóżku, Do pokoju wleciała biała kotka smoczej zabójczyni i pokierowała chłopaka bu wyszedł. 
 - Ale ja chcę zostać przy Lucy! - protestował. 
Do pomieszczenia wbiegła Erza i Gray. Widząc zaistniałą sytuacje czerwonowłosa wyprosiła buntującego się chłopaka z pokoju (aut. wyprosiła = z ogromną siłą wyrzuciła go do korytarza).  Kiedy otrząsnął się z szoku po uderzeniu w ścianę, leżał na ławce przed salą operacyjną.  Gray patrząc na naburmuszonego Dragneela nie mógł powstrzymać się od śmiechu, po czym także oberwał od Erzy. 
 - Natsu? Co się stało na misji, że Lucy jest w takim stanie? - zaczęła rozmowę Scarlet.
 W jednej chwili cały zapał by przywalić magowi lodu, uleciał z zielonookiego. 
 - To moja wina. Gdybym tylko wyczuł wroga... - przerwał mocno zaciskając mocno dłonie na siedzeniu. 
 Magowie widząc stan swojego przyjaciela, postanowili dać mu spokój, A dla rozładowania napięcia Gray dodał swoje 5 groszy. 
 - A więc, Natsu? Powiedziałeś Lucy o swoich uczuciach?
Twarz Salamandra momentalnie przybrała czerwony kolor. Chcąc to ukryć - choć i tak jego towarzysze to zauważyli - odwrócił się do nich plecami. Ci tylko cicho zachichotali. Zapadłą cisza którą przerwała Carla wychodząca z sali operacyjnej a za nią Wendy. Pierwszy z miejsca zerwał się smoczy zabójca. 
 - Czy wszystko z nią w porządku? - niecierpliwił się coraz bardziej. 
 - Hai! Zamknęłam jej ranę. Natsu-san możesz wejść do Lucy-san... - nie dokończyła bo Dragneel już wbiegł do pokoju obok sali operacyjnej w którym znajdowała się dziewczyna. Usłyszała tylko z jego strony ciche "dziękuję". Niebiesko-włosa uśmiechnęła się na te słowa i wyszła do gildii wszystkim wytłumaczyć całę zajście. 
 Zielonooki usiadł na krześle, przy łóżku blondynki. 
- Lucy... to przeze mnie... - spuścił głowę w dół. 
W tym momencie do pokoju weszli Gray i Erza. 
 - Baka. - powiedziała zwracając się do chłopaka - ... mówiłam Ci już... to ja byłam nieostrożna więc się nie zadręczaj. A poza tym to nic poważnego. Wieczorem wracam do domu. - uśmiechnęła się szczerze.  
Zanim salamander zdążył cokolwiek powiedzieć, Erza i Gray przytulili zranioną dziewczynę. 
 - Cieszymy się, że nic poważnego Ci nie jest. - Erza odetchnęła z ulgą. 
 - Zostawmy zakochane gołąbeczki same. - dodał Gray z uśmiechem. 
 - My wcale...! - Lucy i Natsu w tym samym momencie chcieli zaprotestować, ale wspominając ich sytuacje z misji spalili buraka i umilkli, na co dwoje ich przyjaciół zaczęli się głośno śmiać. 
 Kiedy wyszli. Lucy przeciągnęła się i usiadła na łóżku wpatrując się w milczącego salamandra. 
 - Natsu?  Coś nie tak? - zapytała z troską w glosie. 
Smoczy zabójca podniósł się z krzesła i mocno przytulił do siebie zarumienioną magini.
 - Lucy. Już nie pozwolę Cię skrzywdzić. Będę Cię chronił za wszelką cenę. Chce być Ciebie godny. Kocham Cię. - wyszeptał jej do ucha, po czym namiętnie ją pocałował. Heartphilia z przyjemnością oddała się temu wspaniałemu uczuciu. Dłonie wplątała w jego miękkie włosy, jeszcze mocniej wpijając się w jego usta. 
 Za drzwiami pokoju stali wszyscy członkowie gildii, przysłuchując się dwójce magów. Połowa z nich była cała czerwona na twarzy z powodu zawstydzenia, a druga połowa cała czerwona z powodu powstrzymywanego śmiechu. Jeden z nich nie wytrzymał i wybuchł niepowstrzymywanym śmiechem (aut. i rozwalił chwilę -,-)
 Słysząc za drzwiami głośny śmiech, Heartphilia i Dragneel oderwali się od siebie jak na alarm. Wkurzony chłopak z całej siły kopnął drzwi wychodzące na korytarz i tym samym przygniótł do ściany śmiejącego się Droy'a. Wszyscy zaczęli uciekać w popłochu. Jedynie mistrz i Erza stali niewzruszeniu pod przeciwległą ścianą. Mimo swojej postawy nawet Erza była lekko zarumieniona. Marzyła o tym by Jellal powiedział jej coś takiego. Lucy cała czerwona siedziała na łóżku. Po chwili wstała i pewnym krokiem wyszła z pokoju szpitalnego i ruszyła w stronę bijącej się grupy magów. Widząc zbliżającą się spokojnym krokiem Heartphilie zatrzymali się i stali w bezruchu. Można było usłyszeć szept - Nie ruszać się, wczuwa strach. - Dziewczyna podniosła swój groźny wzrok na magów. Trzęśli się ze strachu. Po chwili padli na kolana i przepraszali za podsłuchiwanie. Nawet na mistrzu zrobiło to wrażenie. Natsu stał jak wryty, jednak po chwili głośno się roześmiał, czym uspokoił przerażonych magów. Po chwili rozeszli sięi zajęli swoimi sprawami. 

✰✰✰✰✰✰

Jak w każdym opowiadania NaLu, oczywiście dodałam Lucy w szpitalu, jestem taka orginalna <sarkazm> . Wiem że rozdział słabiutki, wybaczcie. Przy następnym rozdziale bardziej się postaram.


sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 4 - Misja

 Gomen, gomen! Internet mi siadł i nie mogłam wstawić nowego rozdziału aż do teraz. Biorę się za pisanie i jeszcze raz - gomen! 

♥♥♥♥♥♥

Młoda Heartphilia, oraz Dragneel nawet nie zorientowali się kiedy wyszli z miasta, pochłonęła ich wspólna rozmowa. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. 
 - Ej, Lucy? - Dragneel, przybrał poważny wyraz twarzy i na chwilę się zatrzymując, spojrzał na blondynkę. 
 - O co chodzi? - Dziewczynę rozśmieszył poważny wygląd Salamandra, jednak w środku czuła niepokój.
 - Lucy... bo ja... - zaczął niepewnie, jednak zawahał się. - już nieważne. 
 - O co chodzi, Natsu? - teraz dziewczyna była zmartwiona zachowaniem swojego przyjaciela. 
 - Już o nic. Zapomnij. - urwał. 
Przez dłuższy czas szli w niezręcznej ciszy. 'O co mogło mu chodzić?' Blondynka ciągle zastanawiała się nad tym o co chciał zapytać ją salamander. Z przemyśleń wyrwał ją głos towarzysza. 
 - Zatrzymamy się tutaj na noc. Ściemnia się. - wydawał się teraz weselszy. 
Nawet nie zorientowała się kiedy weszli w góry. Chłodno, a ona miała na sobie tylko krótkie jeansowe spodenki i luźny top. 
Natsu poszedł po drewno na ognisko i ryby. Kiedy wrócił dwa namioty już stały. 
 - Wow, Lucy... ja nigdy nie mogę sobie poradzić z tym diabelstwem. - spojrzał wrogo na namiot. 
 - To nic trudnego. Jak ty sobie radziłeś zanim dołączyłam do gildii? 
 - Zawsze razem a Happy'm spaliśmy pod gołym niebem. 
 Dziewczyna usiadła przy ognisku i szczelnie owinęła się kocem.  - To już prawie dwa lata odkąd dołączyłam do Fairy Tail. Oczywiście nie licząc tych siedmiu lat spędzonych na wyspie Tenrou. - Na jej twarzy zagościł lekki uśmiech, dalej wpatrując się w ognisko. 
 - Masz racje, już trochę minęło - Dragneel zaprezentował swój 'firmowy' uśmiech i przysiadł koło przyjaciółki. 
Jeszcze długo rozmawiali, o tym jak się poznali, o misjach które przeszli, śmiali się do późna. Maginie naszła fala zmęczenia,, po czym przeciągle ziewnęła. 
 - Lepiej już się połóż, Wcześnie wstajemy. - Zaproponował Smoczy zabójca widząc jak blondynka zasypia na siedząco. - Ja też zaraz się kładę. - powiedział, na co dziewczyna lekko kiwnęła głową i poczłapała w stronę swojego namiotu.
 Ubrała na siebie ciepły sweter i położyła się zmęczona. Nie mogła zasnąć, cały czas trzęsła się z zimna. Ale nie to było jedynym powodem. Bała się, bała się że znów powrócą, te sny, a raczej najgorsze koszmary. Wspomnienia z tamtego dnia. Usłyszała jak zamek z jej namiotu się rozsuwa a tam pojawia się różowa czupryna.
- Lucy, wszystko gra? - zapytał z zatroskaniem w głosie. 
- T..tak, tylko... - nie zdążyła do kończyć, kiedy do namiotu wsunął się salamander i położył koło niej, mocno ją przyciągając do siebie.  - Na.. Natsu? Co robisz? - dziewczyna cała się zaczerwieniła, co nie uszło uwadze smoczego zabójcy. 
- W całym lesie słychać, twoje szczękanie zębów. Spać się nie da. - zaśmiał się mocno obejmując przyjaciółkę jeszcze mocniej. - ogrzeje cię. 
Heartphilia, była czerwona niczym dojrzały pomidor, ale dzięki niemu, poczuła spokój, czuła się bezpieczna. Nie minęło wiele czasu zanim zasnęła. 

♥♥♥♥♥♥
Natsu
(narracja 1-os.)

 -' Taka niewinna i bezbronna kiedy śpi. A tak mocno potrafi przywalić. Jestem idiotą. Ona mnie nie kocha w ten sposób. Jestem dla niej tylko przyjacielem. Niepotrzebnie się oszukuje. '- taka delikatna i krucha a zarazem silna, uparta i nieustępliwa. Czuje jej ciepło, i to jak pięknie pachnie. Chciałbym trzymać ją w objęciach już zawsze. Oszukuje sam siebie, kiedyś znajdzie mężczyznę którego pokocha, będzie miała z nim dzieci, założy szczęśliwą rodzinę. -'Gray i Erza mają rację, ciężko to przyznać. Wciąż jestem jak dziecko, nie będę w stanie jej ochronić, kiedy wszystko dookoła rozwalam.' - Nie zorientowałem się nawet, kiedy zasnąłem. (aut. Natsu, i życiowe przemyślenia. Co ja z niego zrobiłam 0.0) 

♥♥♥♥♥♥
(narracja 3-os.)

Pierwsza obudziła się Lucy, twarzą w twarz ze smoczym zabójcą. Na jej policzkach pojawiły się czerwone wypieki, jednak jak szybko się pojawiły tak szybko zniknęły, tak samo jak zawstydzenie. Lekko uniosła rękę i położyła na jego głowie, bawiąc się różowymi kosmykami włosów. Tak ją to pochłonęło, że nie zauważyła że jej towarzysz już nie śpi. Miał zamknięte oczy jednak lekko się zaczerwienił a na jego twarzy pojawił się uśmieszek zadowolenia. 
Mocniej przyciągnął do siebie dziewczynę, przysuwając swoją głowę do jej szyi i napawając się jej słodkim zapachem. 
Lekko zdezorientowana magini, na chwilę zaprzestała 'miziania' włosów salamandra, Przeszył ją przyjemny dreszcz. Czuła jego przyśpieszony oddech na swojej szyi, a następnie delikatne pocałunki na ramionach. Na nowo wplotła swoje palce w jego włosy, tym razem odważniej. 

Nie potrafił zapanować nad swoją rządzą, wiedział że nie może jej tego zrobić, chciał się od niej oderwać jednak poczuł jej palce wplatające się w jego włosy i poczuł jak bardzo go pożąda. Uśmiechnął się zawadiacko, i w jednej chwili znalazł się nad blondynką patrząc sobie nawzajem głęboko w oczy. Wpił się w jej usta w namiętnym geście na co dziewczyna odpowiedziała tym samym. Kiedy się od siebie oderwali spojrzał pytając na 'przyjaciółkę', ta tylko twierdząco pokiwała głową i uśmiechnęła się. Była szczęśliwa. Nie pamięta kiedy ostatnio tak bardzo przepełniała ją radość. Nie tylko ona to czuła. Po ciele chłopaka przeszła fala niepohamowanym emocji. Podniósł ją do pozycji siedzącej. Heartphilia owinęła go nogami wokół bioder i znowu złączyli usta w intensywnym pocałunku. Czuli błogość. Chcieli zostać tak na zawsze, a jednak. Ich chwile radości przerwał głośny wybuch dochodzący od strony wschodniej części lasu. Niechętnie zerwali się na nogi. Heartphilia złapała za klucze i bat. Razem z salamandrem wybiegli z namiotu i popędzili w stronę z której usłyszeli huk, kiedy byli dość blisko słychać było płacz dzieci, krzyki kobiet, oraz szczek odbijanych od siebie metali.  Dragneel już z oddali mógł wyczuć metaliczny zapach świeżej krwi. Kiedy dobiegli na miejsce, przeraził ich ten widok, na ziemi leżały ciała zamordowanych z zimną krwią dzieci i kobiet. Mężczyźni co tchu bronili ocalałych jednak także byli na wykończeniu. 
Wrogami była grupa bandytów. Na szczęście nie było wśród nich magów, inaczej zaatakowani podróżnicy zginęliby w mgnieniu oka. Lucy nie czekając na salamandra, wyciągnęła swój bat i uderzyła w trzech bandytów niebezpiecznie zbliżających się do ocalałych dzieci i matek. Zostali pokonani tym jednym uderzeniem. Natsu oczywiście nie stał jak słup, zapalił zwoje ręce i ruszył na pozostałych bandytów, Obezwładnili ich w 5 minut. Nieprzytomnych bandytów, związał Natsu, spuszczając tym samym swoją towarzyszkę z oczu. Z zajęcia wyrwał go donośny krzyk blondynki, głucho osunęła się na ziemie a z jej boku tryskała krew. Nie byli czujni. W ukryciu był jeden strzelec. Jak mógł go pominąć! Wnerwiony Natsu, cały zapłonął i ruszył biegiem w kierunku odsłoniętego bandyty. Jednym uderzeniem w brzuch wroga skosił 5 drzew. Podbiegł do dziewczyny łapiącej się pod bok, próbując zatrzymać krwawienie. Bez namysłu zdjął zwój szal i oplótł nim brzuch magini i mocno zacisnął. Zwrócił się w stronę oszołomionych całym zajściem ludzi. 
- Na co czekacie!!! Pomóżcie JEJ! - krzyczał z rozpaczą w głosie. Winił siebie za swoją nieuwagę. 
Jedna z kobiet szybko się otrząsnęła i podbiegła do klęczącego salamandra. 
- Wnieś ją na wóz, jesteśmy lekarzami.
Chłopak posłusznie wykonał polecenie, i delikatnie ułożył dziewczyna na powozie. OD razu opatrzyła ranę i podała leki. 
- Wszystko powinno być w porządku. Strzała nie naruszyła narządów wewnętrznych. - stwierdziła nieznajoma. - I dziękujemy za ratunek. 
Salamander odetchnął z ulgą, jednak nadal się obwiniając - To nasza misja, zostaliśmy wynajęci by złapać tych bandytów. I dziękuje, że jej pomogłaś. 
Zabrał dziewczynę w stronę ich obozowiska. Kiedy już tam dotarł, czekał aż dziewczyna się obudzi.
- Na.. Natsu? - Blondynka lekko otworzyła oczy. Nad sobą dostrzegła zmartwioną twarz zielonookiego. 
- Jestem tu. Tak bardzo się cieszę że już się obudziłaś. Tak się bałem. To moja wina, to przezemnie zostałaś ranna, gdybym tylko spos... - nie dokończył bo poczuł drżącą dłoń na swoim policzku. 
- Co ty gadasz, głupku. To ja powinnam była być ostrożna. Nie martw się, Szybko się zagoi. - uśmiechnęła się promiennie. 
nachylił się nad jej twarzą i złożył delikatny pocałunek na czole. 

♥♥♥♥♥♥

No to tyle, I gomen że tak późno dodałam rozdział, ale internet nawala. Mam nadzieje że rozdział się w miarę spodobał. :)  



 
 

środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 3 - Wpadka Natsu.

 Ohayou minna!
Dziś dodaję nowy rozdzialik, jednak wena nie dopisuje więc nwm jak to będzie.  Biorę się do pisania :)

♣♣♣♣♣♣

 Heartphilia, właśnie brała długą kąpiel, taką jaką uwielbiała najbardziej. W całym pomieszczeniu unosił się zapach lawendy. -'Dał mi tylko godzinę' - brązowooka cicho westchnęła i zanurzyła głowę pod wodę. Z chwili przyjemności wyrwał ją głośny huk w salonie. -'Godzina jeszcze NIE MINĘŁA!'- blondynka wyskoczyła z wanny jak poparzona (aut. ale woda była letnia xD o,o). Niedbale okryła się ręcznikiem i wkurzona wybiegła do salonu. 
- NATSU! Nie minęła GODZINA! - stanęła w drzwiach łazienki. i spojrzała na salamandra. 
Trzymał w ręce stłuczony talerz, i niewinnie spojrzał się na przyjaciółkę. 
- Ale to samo, się stało... - zaczął, jednak blondynka nie dała mu dokończyć...
- Ja CI DAM "SAMO SIE STAŁO"!!! - nawrzeszczała na niego, jednak nie z powodu tylko tego jednego talerza. Stół był połamany, tak samo jak dwa krzesła a także lampa z sufitu, teraz leżała roztrzaskana na podłodze. - A RESZTA?!!! - Wkurzona magini gwiezdnych duchów, przywaliła salamandrowi, aż ten wbił się w podłogę. 
- Lucy... za c..o. - w pierwszej chwili zdawało się że wyzionął ducha, jednak po krótkiej chwili otrząsł się i przerażony odczołgał w róg pokoju. - przerażająca... - zadrżał - Erza nr.2
Dziewczyna złapała się za głowę i zamknęła oczy.
- Już dobrze... TYM RAZEM Ci daruje, ale nie licz że następnym razem potraktuje Cie tak łagodnie.  - Ł..łagodnie? - Dragneel, najwyraźniej zakodował sobie to w głowie i wstając zaczął się otrzepywać z kurzu. Kiedy już oprzytomniał, zmierzył przyjaciółkę od stóp do głowy i cały się zaczerwienił, na co dziewczyna nie rozumiejąc, zapytała:
- O co Ci chodzi? 
Jeszcze przez chwilę trwali w ciszy, jednak do brązowookiej dotarło co ma na sobie, a raczej czego nie ma. Poczuła chłód. Kiedy spojrzała się w dół, ręcznik leżał na ziemi, A ona stała całą naga przed swoim przyjacielem. Spaliła buraka i krzyknęła - ZBOCZENIEC!!! - i zawstydzona wbiegła do łazienki. 

♣♣♣♣♣♣ 

 Kiedy, prawie naga dziewczyna wbiegła do łazienki. Salamander dopiero odzyskał trzeźwy rozum. Osunął się na fotel i pogrążył we własnych myślach (aut. tak. on też myśli hah). 
-' Lucy..., Natsu! Debilu! O czym ty myślisz przecież to twoja przyjaciółka! Ale moje serce bije.Nie, nie, nie to niemożliwe by działała na mnie w taki sposób... jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. NIC WIĘCEJ!... z drugiej strony, tak pięknie wyglądała, mokre, przylegające do ciała włosy... te czekoladowe oczy, a do tego była prawie NAGA!!!.. NATSU!!! DEBILU!!! OPANUJ SIĘ!... - jego przemyślenia przerwał odgłos skrzypiących drzwi łazienkowych. Jak na baczność zerwał się z miejsca, i czekał na to co powie blondynka. 
Dziewczyna stała naprzeciw niego, już ubrana. 
- To co, ruszamy na misję? - uśmiechnęła się jak gdyby nigdy nic i zarzuciła swój plecak na ramie. 
Różowo-włosy zdziwił się, myślał że dziewczyna mu przywali, jednak to chyba nic takiego skoro zachowuje się jak by nic nie zaszło. 
- Pewnie! - odparł i wyskoczył przez okno. 
- DO TEGO SĄ DRZWI! - krzyknęła magini, po czym zamknęła okno i wyszła z mieszkania. 
Dwójka przyjaciół ruszyła w drogę do domu zleceniodawcy. 

♣♣♣♣♣♣
(Tym czasem w gildii Fairy Tail )

- Jak myślisz? Coś zajdzie pomiędzy Natu i Lucy, na ''ich'' prywatnej misji? - Zapytała Cana, stojącej za barem białowłosej Mirajane. 
- No na pewno! W końcu spędzą ze sobą noc pod gwiazdami - Niebieskooka uśmiechnęła się przebiegło i śmiesznie poruszyła brwiami. 
Obydwie, zaczęły się śmiać, co nie uszło uwadze, Erzy, która niedawno wytrzeźwiała po zabawie. 
- O czym rozmawiacie? - przysiadł się Tytania.
- O wspólnej misji, Lucy i Natsu. - odpowiedziała Cana.
- A gdzie się wybrali? - zapytała zaciekawiona Erza.
- Do jakiejś dalekiej wsi gdzie pociągów nie ma i będą musieli spać pod gołym niebem. - Wytłumaczyła nakręcona całą sytuacją Mira. 
- Aaa, rozumiem. - zaśmiała się Erza. - A dlaczego nie wzięli ze sobą Happy'ego?
- Jest na misji z Wendy i Carlą,. - sprostowała Cana. - idealny moment prawda? 
- Aye! - w tym samym czasie wykrzyknęły wszystkie. A ich śmiech rozniósł się po calutkiej gildii.

♣♣♣♣♣♣

To tyle na dzisiaj. Jestem zmęczona, a jeszcze mam lekcje do zrobienia ;( Jutro dodam kolejny rozdział. To ja ide zakuwać. 

wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział 2 - Rozmowa.

 Ohayou! Dziś dodaje drugi rozdział mojego opowiadania NaLu, rozdziały będą krótkie ale postaram się jak najczęściej je dodawać, jednak wiecie jak to jest... trzecia klasa gimbazy, testy, bierzmowanie i po prostu trochę mało czasu. Ale nie przeciągając. Biorę się za pisanie. :3

♠♠♠♠♠♠

 Dwójka magów przemierzała ulice Magnolii, zmierzając w tylko sobie znanym kierunku. Panowała niezręczna cisza, którą jako pierwszą postanowiła przerwać blondynka. 
- Natsu? No... wiesz, tak dawno się nie widzieliśmy... tęskniłam. - uśmiechnęła się niepewnie w stronę smoczego zabójcy. Ten lekko się zaczerwienił, tak dawno nie widział jej uśmiechu, uśmiechu który napełniał serce szczęściem. Sam nie zdawał sobie sprawy jak bardzo kochał ten uśmiech. 
- No.. wiesz... - zaczął niepewnie, i podrapał się w tył głowy - ... jest tyle rzeczy o które chciałbym cię zapytać. - Pokazał swój ''firmowy'' uśmiech blondynce. 
- Tak? A co chciałbyś wiedzieć? - zapytała, nadal wpatrując się w różowo-włosego. 
- A więc... - zaczął, zastanawiając się nad pytaniem - ... jakiego rodzaju były te treningi?- dokończył, ciekawie przyglądając się magini. 
- Każdego rodzaju jaki może chyba być... ha ha - zaśmiała się lekko - Najczęściej uczyłam się zaklęć i powiększałam zakres magii (aut. czy tylko mnie się wydaje że "powiększałam zakres magii, dziwnie brzmi? xD Piszcie w komentach).  Uczyłam się też walki wręcz. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z jakimi potworami musiałam walczyć. Ale co będę się rozgadywać. Co działo się w gildii? - zadała pytanie Dragneel'owi. 
- Nic ciekawego. Po twoim zaginięciu wszyscy mieli doła. Nawet rzadko chodziłem na misje... - zasmucił się trochę (aut. Natsu, co się z tobą dzieje!!! O_O). - ... misja.. właśnie MISJA!!! - nagle się ożywił, aż brązowooka podskoczyła zaskoczona. Mimo tego, uśmiechnęła się. 
- Lucy! Chodźmy na misję! - złapał ją za ramiona i lekko podniósł do góry.
Dziewczyna cała się zaczerwieniła, tak samo Dragneel, który po chwili zrozumiał w jakiej są pozycji, i jak przyglądają im się przechodnie. Momentalnie odstawił ją na ziemię. I szybko odwrócił ukrywając rumieniec. 
Brązowooka głośno się zaśmiała. Na co smoczy zabójca się lekko zdezorientował. 
- Oj! Natsu! Ale.. zrobiłeś się czerwony - powiedziała dalej się śmiejąc i łapiąc za brzuch. 
- T-ty też się zaczerwieniłaś! - wybraniał się lekko zezłoszczony Dragneel, jednak po chwili również się śmiał.
Kiedy już się uspokoili, postanowili wracać do gildii. 

♠♠♠♠♠♠

 Otworzyli drzwi do budynku Fairy Tail (aut. poprawka, Natsu je wykopał xD), zobaczyli do połowy, pijanych już magów. W porę zdążyli się schylić, bo prosto na nich leciał stół. 
- Natsu, idź wybierz jakąś misje. Ja idę do Miry. - powiedziała brązowooka do przyjaciela, i nie czekając na odpowiedź ruszyła w stronę baru, za którym stała Mira wycierająca szklanki. Na widok zbliżającej się magini gwiezdnych duchów, odłożyła ostatnią szklankę i oparła się o blat. 
- Hej, Mira! - przywitała się, białowłosej, siadając przy barze. 
- Hej, Lucy. - również witając się - Co tu robisz? - zapytała się blondynki ze zdziwieniem na twarzy?
- Hmmm? Jak to co robię? Miałam być gdzie indziej? - zdziwiła się magini, i spojrzała na białowłosą przyjaciółkę pytająco. 
- No, wszyscy myśleliśmy, że skoro ty i Natsu zniknęliście, to poszliście w jakieś 'dogodniejsze' miejsce. - odrzekłam białowłosa, i ze wścibskim uśmieszkiem wpatrywała się w czerwoną jak dojrzały pomidor, twarz blondyni. (aut. ach, te porównania do warzyw xD). 
- W jak..jakie ustronne.. miejs..ce?! - zająkała się blondynka, wymachując rękoma na znak że nic takiego nie było - Poszliśmy się tylko przejść!!! Nic takiego się nie dzieję! - wybroniła się blondwłosa.
- Ummm... - zasmuciła się Mira i dodała półszeptem - myślałam że w końcu Ci to powie...
- Kto, co powie? - Brązowooka dosłyszała co powie starsza siostra Strauss. 
- Nic, nic. - zawiedziona białowłosa na nowo zaczęła wycierać kieliszki. W tym momencie podszzedł Dragneel trzymając kartkę z misją, i podając ją Mirze. 
Mirajane, wyciągnęła s pod blatu dość dużą książkę. - Idziecie tylko we dwoje? - zapytała, a w jej oku rozbłysło światełko.
- Myślałem, żeby wziąć Graya i Erze ale już leżą pod stołem - salamander wskazał na dwójkę magów, leżących pod stołem.  
- A Happy? - zaproponowała Lucy (aut. jeśli nie napisałam o nim w pierwszym rozdziale to gomen!). 
- Poszedł na misję z Wendy i Carlą. - powiedziała Mira. 
- To idziemy sami. - odezwała się Lucy. - To na czym polega ta misja? 
- Musicie złapać grupę bandytów, która wsie na wschodzie Magnolii. Niestety nie ma tam stacji kolejowych, więc musicie iść z buta jakieś dwa dni i dwie noce. Za misję 300 000 kryształów. - uśmiechnęła się Mira zapisując ich na misję. 
- Ok, to ja idę się przygotować. - Kiedy dziewczyna, chciała już wyjść z gildii, smoczy zabójca krzyknął za nią:
- Wpadnę po Ciebie za godzinę. - uśmiechnięty powiedział coś Mirze, kiedy magini zdążyła już wyjść i popędziła w stronę swojego domu. 

♠♠♠♠♠♠

Cholernie krótki rozdział, a do tego nudny, ale wybaczcie jutro mam sprawdzian + brak weny. Ale postaram się jutro wrzucić coś lepszego. :) 



poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 1 - Powrót.

 W Magnolii oblanej porannymi promieniami słońca, dzień zapowiadał się spokojnie, dla członków gildii poranek również nie wróżył niczego nadzwyczajnego. Jak zawsze, Mistrz i Mirajane rozmawiali przy barze, Juvia nękała "Panicza Gray'a", Levy czytająca książkę w towarzystwie Gajeela, który to niby się nudzi więc postanowił z nią posiedzieć, na co Droy i Jet patrzyli zazdrośnie, Jellal, który biegał co chwilę po ciasto truskawkowe dla Erzy (aut. biedaczek). Cana jak zwykle piła od samego rana... wszystko było jak zawsze, a jednak czegoś brakowało. Natsu siedział przygaszony w kącie gildii i rzadko chodził na misję. Coś się zmieniło. Lucy, zaginęła 2 lata temu w czasie jednej z misji, na którą poszła tylko z Natsu i Happy'm. Smoczy zabójca ciągle obwinia się za zaginięcie przyjaciółki, a nawet rzadko kłócił się z lodowym magiem (aut. wyobraźcie sobie... Natsu się z nikim nie kłóci, szok!). Zmienił się nie do poznania. Wszystkim brakowało tego uśmiechu, który tak wszyscy kochali i który podnosił na duchu w trudnych do przejścia sytuacjach. od dwóch lat nie słyszeli słynnego wejścia z kopniakiem "WRÓCILIŚMY!!!". Jednak z czasem w gildii na nowo zrobiło się głośno, mimo iż każdy w sercu czuł pustkę, po utracie członka rodziny. 


♦♦♦♦♦♦♦♦♦

 Ulice Magnolii przemierzała zakapturzona postać, co było dość dziwne w tak słoneczny dzień i przyciągało uwagę przechodni, którzy przyglądali się tajemniczemu przybyszowi z niemałym zainteresowaniem w oczach. Jednak zakapturzona postać w czarnym płaszczu nie zwracała uwagi na ciekawskich przechodni. Przyspieszyła kroku, ta osoba prawie biegła... zatrzymała się przed dużym budynkiem wzbudzającym w calutkiej Magnolii niemały dreszczyk (aut. nie dziwie się), był to wszystkim znana gildia Fairy Tail. Tajemniczy gość delikatnie uśmiechnął się pod nosem i ruszył w stronę drzwi. 

♦♦♦♦♦♦♦♦♦

Natsu ciągłe siedzący w kącie gildii, momentalnie zerwał się z miejsca patrząc na drzwi wejściowe i wyglądał jak najeżony kot (aut. musiałam xD), wszystkie oczy w gildii zwróciły się na Dragneel'a. 
- Nie możliwe... - wyszeptał tak cicho że nikt go nie usłyszał. 
Grobowa cisza zapanował w gildii, a zza drzwi można było dosłyszeć szybkie kroki. 
Drzwi poprzez mocne kopnięcie prawie wypadły z zawiasów ukazując Zakapturzoną postać. 
- WRÓCIŁAM!!! - Wykrzyknęła zakapturzona osoba, ściągając jednocześnie kaptur i ukazując swoją tożsamość. 
W wejściu do gildii stała dziewczyna z blond włosami długimi do pasa, pokaźnym biustem i czekoladowymi okrągłymi oczami. Wszyscy wpatrywali się w nią ze wstrzymanym oddechem, 'czy to ona?' Wszyscy zadawali sobie to jedno pytanie. Jednak zanim wyszli z szoku, Do dziewczyny podbiegł różowo-włosy i przytulił mocno dziewczynę. Trwali tak w bezruchu. 
- Lucy, gdzieś ty była, całe dwa lata? - zapytał dosyć głośno. 
Cała gildia zawrzała. Każdy podbiegł do niej i zaczął przytulać odpychając tym samym smoczego zabójcę, ku jego niezadowoleniu. Kiedy wszyscy już się przywitali, posadzili dziewczynę na krześle i czekali na jej tłumaczenie. 
- To długa historia... - zaczęła brązowooka - W dzień który zniknęłam z oczu Natsu, zostałam przeniesiona do świata gwiezdnych duchów. 
- Ale czemu się z nami nie skontaktowałaś? - zapytała Erza, a na jej twarzy wymalowane było skupienie. 
- Połączenie pomiędzy światem naszym a światem gwiezdnych duchów zostało zachwiane. I proszę nie przerywajcie - westchnęła, a wszyscy pokiwali głowami na znak że rozumieją - Król zaproponował mi pewien trening, jednak odbyć miał się w innym wymiarze. Moim trenerem została pierwsza magini gwiezdnych duchów Eurora. Z tego powodu iż trening odbywał się w innym wymiarze, czas tam płyną też inaczej. Czyli czułam się jakbym spędziła tam jakieś 6 lat. Kiedy wróciłam na ziemię postarzałam się tylko o dwa lata tak jak wy. No, i wróciłam tutaj. - Magini gwiezdnych duchów skończyła opowiadać i wpatrywała się tylko w miny swoich towarzyszy. Siedzieli jeszcze chwile całkowicie oszołomieni. Pierwszy odezwał się Gray. 
- Więc, spędziłaś 6 lat (aut. w fairy tail minęły 2 lata)  na trenowaniu swoich mocy, i nie mogłaś się z nami skontaktować?! - oburzył się Gray - wiesz jak się o Ciebie martwiliśmy?! 
Blondynka trochę się speszyła, jednak miała wytłumaczenie.
- To był ciężki wybór, jednak jeśli wróciłabym do naszego świata nie mogłabym wrócić by kontynuować trening. - przybrała poważny wyraz twarzy i spoglądała się na przyjaciół. 
Mistrz popił trochę piwa i zmarszczył brwi. Po chwili się odezwał - Dobrze postąpiłaś. Chciałąś stać się silniejsza, prawda? - Z zatroskaniem spojrzał się na swoją "córkę" - cieszę się że już do nas wróciłaś. - stanął na ladzie baru i wykrzyknął.
- IMPREZKA!!! Z OKAZJI POWROTU LUCY!!! - tak głośno że na pewno słyszała go cała Magnolia. 
- Aye sir! - wszyscy równocześnie wykrzyknęli naśladując Happy'ego i zaczęli przygotowania.
 Blondynka cicho się zaśmiała i prawie niesłyszalnie wyszeptała - nareszcie w domu. - jednak salamander ją usłyszał, dzięki swojemu niezawodnemu słuchowi. 
Dziewczyna wstała i spojrzała w stronę Dragneel'a wesoło się uśmiechając. 
- Przejdziemy się? Natsu. 
- Pewnie - Smoczy zabójca, zaprezentował swój firmowy uśmiech i razem wyszli z gildii. 

♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦

Wiem że krótki rozdzialik, ale na więcej mnie na razie nie stać. Mam nadzieję się z czasem poprawić. I czekam na komentowanie. Proszę o wszelką krytykę, przyda mi się, jestem początkująca :3 
                                                                                   Sakamae :*




Ohayō!

 Jestem Sakamae! Nie zdradzę mojego prawdziwego  imienia :3 Tak nazwała mnie przyjaciółka, i tak się przyjęło, ale co ja się będe rozpisywała na temat mojego imienia hehe. Napisze tylko tyle że kończe gimnazjum jestem otaku i kocham paringi z Fairy Tail (a szczególnie NaLu), oczywiście założyłam tego bloga jakieś pięć minut temu, i na pewno minie sporo czasu zanim jakiś zagubiony wędrowiec tu trafi :D No cóż, dodam że będę pisać opowiadanie NaLu na trochę rozdziałów, ale będę też pisać one-shot'y (Bóg jeden wie jak to się odmienia xD) Za jakiś czas będę przyjmować zamówienia, pisze do was ludy z przyszłości. Ok, ok biorę się za pisanie pierwszego rozdziału! Narka :p
                                                                                               Sakamae :*