Muzyka

wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział 5 - W skrzydle szpitalnym Fairy Tail

Ohayou! Wiem że późno dodaje rozdziały, ale mam problemy zdrowotne, więc jakoś brak mi weny. Jednak nie będę się zasłaniać zdrowiem. Gomen. 
✰✰✰✰✰✰


 Salamander i magini gwiezdnych duchów stali przed wejściem do gildii. A właściwie, to Dragneel stał. Lucy spała wtulona w jego tors. Mimo wielu prób wyrwania się z jego objęć i powtarzani że sama da sobie radę, w końcu dała za wygraną. Widząc jak salamander obwinia się za jej ranę, postanowiła dać sobie spokój i w końcu zasnęła mu na rękach. 
 Drzwi do gildii otworzyły się na całą szerokość. Stał w nich smoczy zabójca z brązowooką na ręce. Wszystkich zdziwiło to że nie wykonał swojego "wejścia smoka", nie mniej jednak przejęli się stanem swojej przyjaciółki. 
 - Wendy! - zawołał zielonooki. 
 - Hai! - do salamandra podbiegła niebiańska smocza zabójczyni. - ... zanieś Lucy-san do skrzydła szpitalnego. Zaraz się nią zajmę. - rozkazała i razem z różowo-włosym ruszyła do wyznaczonego przez nią miejsca. 
 Kiedy Dragneel, ułożył dziewczynę na łóżku, Do pokoju wleciała biała kotka smoczej zabójczyni i pokierowała chłopaka bu wyszedł. 
 - Ale ja chcę zostać przy Lucy! - protestował. 
Do pomieszczenia wbiegła Erza i Gray. Widząc zaistniałą sytuacje czerwonowłosa wyprosiła buntującego się chłopaka z pokoju (aut. wyprosiła = z ogromną siłą wyrzuciła go do korytarza).  Kiedy otrząsnął się z szoku po uderzeniu w ścianę, leżał na ławce przed salą operacyjną.  Gray patrząc na naburmuszonego Dragneela nie mógł powstrzymać się od śmiechu, po czym także oberwał od Erzy. 
 - Natsu? Co się stało na misji, że Lucy jest w takim stanie? - zaczęła rozmowę Scarlet.
 W jednej chwili cały zapał by przywalić magowi lodu, uleciał z zielonookiego. 
 - To moja wina. Gdybym tylko wyczuł wroga... - przerwał mocno zaciskając mocno dłonie na siedzeniu. 
 Magowie widząc stan swojego przyjaciela, postanowili dać mu spokój, A dla rozładowania napięcia Gray dodał swoje 5 groszy. 
 - A więc, Natsu? Powiedziałeś Lucy o swoich uczuciach?
Twarz Salamandra momentalnie przybrała czerwony kolor. Chcąc to ukryć - choć i tak jego towarzysze to zauważyli - odwrócił się do nich plecami. Ci tylko cicho zachichotali. Zapadłą cisza którą przerwała Carla wychodząca z sali operacyjnej a za nią Wendy. Pierwszy z miejsca zerwał się smoczy zabójca. 
 - Czy wszystko z nią w porządku? - niecierpliwił się coraz bardziej. 
 - Hai! Zamknęłam jej ranę. Natsu-san możesz wejść do Lucy-san... - nie dokończyła bo Dragneel już wbiegł do pokoju obok sali operacyjnej w którym znajdowała się dziewczyna. Usłyszała tylko z jego strony ciche "dziękuję". Niebiesko-włosa uśmiechnęła się na te słowa i wyszła do gildii wszystkim wytłumaczyć całę zajście. 
 Zielonooki usiadł na krześle, przy łóżku blondynki. 
- Lucy... to przeze mnie... - spuścił głowę w dół. 
W tym momencie do pokoju weszli Gray i Erza. 
 - Baka. - powiedziała zwracając się do chłopaka - ... mówiłam Ci już... to ja byłam nieostrożna więc się nie zadręczaj. A poza tym to nic poważnego. Wieczorem wracam do domu. - uśmiechnęła się szczerze.  
Zanim salamander zdążył cokolwiek powiedzieć, Erza i Gray przytulili zranioną dziewczynę. 
 - Cieszymy się, że nic poważnego Ci nie jest. - Erza odetchnęła z ulgą. 
 - Zostawmy zakochane gołąbeczki same. - dodał Gray z uśmiechem. 
 - My wcale...! - Lucy i Natsu w tym samym momencie chcieli zaprotestować, ale wspominając ich sytuacje z misji spalili buraka i umilkli, na co dwoje ich przyjaciół zaczęli się głośno śmiać. 
 Kiedy wyszli. Lucy przeciągnęła się i usiadła na łóżku wpatrując się w milczącego salamandra. 
 - Natsu?  Coś nie tak? - zapytała z troską w glosie. 
Smoczy zabójca podniósł się z krzesła i mocno przytulił do siebie zarumienioną magini.
 - Lucy. Już nie pozwolę Cię skrzywdzić. Będę Cię chronił za wszelką cenę. Chce być Ciebie godny. Kocham Cię. - wyszeptał jej do ucha, po czym namiętnie ją pocałował. Heartphilia z przyjemnością oddała się temu wspaniałemu uczuciu. Dłonie wplątała w jego miękkie włosy, jeszcze mocniej wpijając się w jego usta. 
 Za drzwiami pokoju stali wszyscy członkowie gildii, przysłuchując się dwójce magów. Połowa z nich była cała czerwona na twarzy z powodu zawstydzenia, a druga połowa cała czerwona z powodu powstrzymywanego śmiechu. Jeden z nich nie wytrzymał i wybuchł niepowstrzymywanym śmiechem (aut. i rozwalił chwilę -,-)
 Słysząc za drzwiami głośny śmiech, Heartphilia i Dragneel oderwali się od siebie jak na alarm. Wkurzony chłopak z całej siły kopnął drzwi wychodzące na korytarz i tym samym przygniótł do ściany śmiejącego się Droy'a. Wszyscy zaczęli uciekać w popłochu. Jedynie mistrz i Erza stali niewzruszeniu pod przeciwległą ścianą. Mimo swojej postawy nawet Erza była lekko zarumieniona. Marzyła o tym by Jellal powiedział jej coś takiego. Lucy cała czerwona siedziała na łóżku. Po chwili wstała i pewnym krokiem wyszła z pokoju szpitalnego i ruszyła w stronę bijącej się grupy magów. Widząc zbliżającą się spokojnym krokiem Heartphilie zatrzymali się i stali w bezruchu. Można było usłyszeć szept - Nie ruszać się, wczuwa strach. - Dziewczyna podniosła swój groźny wzrok na magów. Trzęśli się ze strachu. Po chwili padli na kolana i przepraszali za podsłuchiwanie. Nawet na mistrzu zrobiło to wrażenie. Natsu stał jak wryty, jednak po chwili głośno się roześmiał, czym uspokoił przerażonych magów. Po chwili rozeszli sięi zajęli swoimi sprawami. 

✰✰✰✰✰✰

Jak w każdym opowiadania NaLu, oczywiście dodałam Lucy w szpitalu, jestem taka orginalna <sarkazm> . Wiem że rozdział słabiutki, wybaczcie. Przy następnym rozdziale bardziej się postaram.


2 komentarze:

  1. Dziewczyno! You Made my Day! :D
    Zocha i jej Smoki

    OdpowiedzUsuń
  2. I znowu mogło być pięknie ale nie! Co idioci musieli podsluchiwac

    OdpowiedzUsuń