Ohayou! Wiem że późno dodaje rozdziały, ale mam problemy zdrowotne, więc jakoś brak mi weny. Jednak nie będę się zasłaniać zdrowiem. Gomen.
✰✰✰✰✰✰
Drzwi do gildii otworzyły się na całą szerokość. Stał w nich smoczy zabójca z brązowooką na ręce. Wszystkich zdziwiło to że nie wykonał swojego "wejścia smoka", nie mniej jednak przejęli się stanem swojej przyjaciółki.
- Wendy! - zawołał zielonooki.
- Hai! - do salamandra podbiegła niebiańska smocza zabójczyni. - ... zanieś Lucy-san do skrzydła szpitalnego. Zaraz się nią zajmę. - rozkazała i razem z różowo-włosym ruszyła do wyznaczonego przez nią miejsca.
Kiedy Dragneel, ułożył dziewczynę na łóżku, Do pokoju wleciała biała kotka smoczej zabójczyni i pokierowała chłopaka bu wyszedł.
- Ale ja chcę zostać przy Lucy! - protestował.
Do pomieszczenia wbiegła Erza i Gray. Widząc zaistniałą sytuacje czerwonowłosa wyprosiła buntującego się chłopaka z pokoju (aut. wyprosiła = z ogromną siłą wyrzuciła go do korytarza). Kiedy otrząsnął się z szoku po uderzeniu w ścianę, leżał na ławce przed salą operacyjną. Gray patrząc na naburmuszonego Dragneela nie mógł powstrzymać się od śmiechu, po czym także oberwał od Erzy.
- Natsu? Co się stało na misji, że Lucy jest w takim stanie? - zaczęła rozmowę Scarlet.
W jednej chwili cały zapał by przywalić magowi lodu, uleciał z zielonookiego.
- To moja wina. Gdybym tylko wyczuł wroga... - przerwał mocno zaciskając mocno dłonie na siedzeniu.
Magowie widząc stan swojego przyjaciela, postanowili dać mu spokój, A dla rozładowania napięcia Gray dodał swoje 5 groszy.
- A więc, Natsu? Powiedziałeś Lucy o swoich uczuciach?
Twarz Salamandra momentalnie przybrała czerwony kolor. Chcąc to ukryć - choć i tak jego towarzysze to zauważyli - odwrócił się do nich plecami. Ci tylko cicho zachichotali. Zapadłą cisza którą przerwała Carla wychodząca z sali operacyjnej a za nią Wendy. Pierwszy z miejsca zerwał się smoczy zabójca.
- Czy wszystko z nią w porządku? - niecierpliwił się coraz bardziej.
- Hai! Zamknęłam jej ranę. Natsu-san możesz wejść do Lucy-san... - nie dokończyła bo Dragneel już wbiegł do pokoju obok sali operacyjnej w którym znajdowała się dziewczyna. Usłyszała tylko z jego strony ciche "dziękuję". Niebiesko-włosa uśmiechnęła się na te słowa i wyszła do gildii wszystkim wytłumaczyć całę zajście.
Zielonooki usiadł na krześle, przy łóżku blondynki.
- Lucy... to przeze mnie... - spuścił głowę w dół.
W tym momencie do pokoju weszli Gray i Erza.
- Baka. - powiedziała zwracając się do chłopaka - ... mówiłam Ci już... to ja byłam nieostrożna więc się nie zadręczaj. A poza tym to nic poważnego. Wieczorem wracam do domu. - uśmiechnęła się szczerze.
Zanim salamander zdążył cokolwiek powiedzieć, Erza i Gray przytulili zranioną dziewczynę.
- Cieszymy się, że nic poważnego Ci nie jest. - Erza odetchnęła z ulgą.
- Zostawmy zakochane gołąbeczki same. - dodał Gray z uśmiechem.
- My wcale...! - Lucy i Natsu w tym samym momencie chcieli zaprotestować, ale wspominając ich sytuacje z misji spalili buraka i umilkli, na co dwoje ich przyjaciół zaczęli się głośno śmiać.
Kiedy wyszli. Lucy przeciągnęła się i usiadła na łóżku wpatrując się w milczącego salamandra.
- Natsu? Coś nie tak? - zapytała z troską w glosie.
Smoczy zabójca podniósł się z krzesła i mocno przytulił do siebie zarumienioną magini.
- Lucy. Już nie pozwolę Cię skrzywdzić. Będę Cię chronił za wszelką cenę. Chce być Ciebie godny. Kocham Cię. - wyszeptał jej do ucha, po czym namiętnie ją pocałował. Heartphilia z przyjemnością oddała się temu wspaniałemu uczuciu. Dłonie wplątała w jego miękkie włosy, jeszcze mocniej wpijając się w jego usta.
Za drzwiami pokoju stali wszyscy członkowie gildii, przysłuchując się dwójce magów. Połowa z nich była cała czerwona na twarzy z powodu zawstydzenia, a druga połowa cała czerwona z powodu powstrzymywanego śmiechu. Jeden z nich nie wytrzymał i wybuchł niepowstrzymywanym śmiechem (aut. i rozwalił chwilę -,-).
Słysząc za drzwiami głośny śmiech, Heartphilia i Dragneel oderwali się od siebie jak na alarm. Wkurzony chłopak z całej siły kopnął drzwi wychodzące na korytarz i tym samym przygniótł do ściany śmiejącego się Droy'a. Wszyscy zaczęli uciekać w popłochu. Jedynie mistrz i Erza stali niewzruszeniu pod przeciwległą ścianą. Mimo swojej postawy nawet Erza była lekko zarumieniona. Marzyła o tym by Jellal powiedział jej coś takiego. Lucy cała czerwona siedziała na łóżku. Po chwili wstała i pewnym krokiem wyszła z pokoju szpitalnego i ruszyła w stronę bijącej się grupy magów. Widząc zbliżającą się spokojnym krokiem Heartphilie zatrzymali się i stali w bezruchu. Można było usłyszeć szept - Nie ruszać się, wczuwa strach. - Dziewczyna podniosła swój groźny wzrok na magów. Trzęśli się ze strachu. Po chwili padli na kolana i przepraszali za podsłuchiwanie. Nawet na mistrzu zrobiło to wrażenie. Natsu stał jak wryty, jednak po chwili głośno się roześmiał, czym uspokoił przerażonych magów. Po chwili rozeszli sięi zajęli swoimi sprawami.
✰✰✰✰✰✰
Jak w każdym opowiadania NaLu, oczywiście dodałam Lucy w szpitalu, jestem taka orginalna <sarkazm> . Wiem że rozdział słabiutki, wybaczcie. Przy następnym rozdziale bardziej się postaram.
Dziewczyno! You Made my Day! :D
OdpowiedzUsuńZocha i jej Smoki
I znowu mogło być pięknie ale nie! Co idioci musieli podsluchiwac
OdpowiedzUsuń