Muzyka

sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 12

Lucy szła właśnie uliczkami miasta niosąc dwie duże torby zakupów. 
-'W końcu obiecałam im coś dobrego' - pomyślała. I przyspieszyła kroku, z myślą że od dziś będzie mieszkać z Natsu. Jej ukochanym Natsu. Wcześniej nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo go kocha, puki nie zostali rozdzieleni na tak długo. 
 Z naprzeciwka dostrzegła zbliżającą się, znajomą sylwetkę. To była Lisanna. Prawie nic się nie zmieniła. 
- Lisanna! - zawołała blondynka, do zbliżającej się dziewczyny. 
Białowłosa stanęła na środku chodnika jak wryta. No tak. Była na miesięcznej misji i nie dostawała żadnych wiadomości z gildii. 
- Lucy? - wyszeptała, patrząc jak brązowooka do niej podbiega. - Ty żyjesz? 
- Jestem zdrów jak ryba! - powiedziała stojąc naprzeciw niebieskookiej i uśmiechnęła się szeroko. - Wróciłam trzy tygodnie temu. 
Lsanna, wciąż zszokowana nie dowierzała własnym oczom. 
- Myśleliśmy że zginęłaś.
- Trenowałam. Nie mogłam się z wami skontaktować. Przepraszam. 
- Cieszę się że wróciłaś. - Młoda Strauss uśmiechnęła się i przytuliła Heartphilię. - Pogadałabym, jednak muszę iść do gildii. 

 Lisanna pożegnała się z brązowooką i ruszyła w stronę gildii. 
Udawała radość. W głębi serca miała nadzieję że dziewczyna nigdy nie wróci, że Natsu będzie tylko jej. Pomyliła się. Próbowała wcześniej zawiązać bliższą relację z chłopakiem jednak ten był w takim stanie że z nikim nie chciało mu się rozmawiać. - To jej wina! To przez nią tak bardzo cierpiał! Gdyby nigdy nie dołączyła do gildii, Natsu kochał by mnie! - pomyślała białowłosa. Ale zdawała sobie sprawę że on kocha tą biuściastą krowę. Musi działać nim to wszystko potoczy się za daleko. Natsu będzie mój!

 Lucy byłą już pod domem ciemnookiego. Zamierzała już wejść kiedy drzwi domku z głośnym trzaskiem otworzyły się za prosto na nią wleciał niebieski kotek.
- Happy! - niemal krzyknęła. 
- Lucy! Ratuj mnie! - zapłakał w jej objęciach. 
 W tedy w drzwiach stanął salamander, z wkurzoną miną i mokrą szmatką na głowie.
- Happy ja cię.... - nie dokończył, ponieważ jego oczom ukazała się blond włosa anielica o czekoladowych oczach. Tak określił Lucy tulącą do piersi płaczącego Happy'ego. 
- Natsu! 
Z transu wyrwał go głos dziewczyny. 
Lucy podeszłą do zielonookiego i zdjęła mu mokry materiał z głowy. - Czy ty mnie słuchasz? 
- Hai! - odpowiedział. 
- Nie krzycz na Happy'ego! Zobacz w jakim jest stanie!  zbeształa go.
- Gomen Happy. - Przeprosił Salamander. 
Niebieski kotek wyrwał się z objęć Lucy i z powrotem wleciał do domku rzucając do pary: 
- Czekam na kolację! Chcę rybkę. 
Blondynka zaśmiała się i spojrzała z powrotem na Dragneela. Ten ku jej zaskoczeniu wziął ją na ręce i wniósł do domu przez próg. 
- N..n.. Natsu! Coś takiego robi się po ślubie. - zawstydzona czynem chłopaka zasłoniła twarz dłonią. - Ale od dzisiaj tu mieszkasz. To tak symbolicznie! - Podarował jej swój 'firmowy' uśmiech i odstawił z powrotem na ziemię. 
___________________________

To tyle na dzisiaj. Padam z nóg. Idę spać. <ziewa> Nie wyszedł mi najlepszy rozdział, ale nie jestem zawiedziona. Czekam na wasze opinie. <3 I tak wiem. Krótko ale nie mam siły. 


Ogłoszenie dla fanów fantasy i romansów.

 Jej... ale zaniedbuje bloga... jestem okropna. Ale dzięki waszym komentarzom będę się starać. Jednak nie o tym chciałam dzisiaj napisać. Mam coś dla fanów fantastyki i romansu. Tak się składa że posiadam konto na wattpad.com i pisze tam dwa opowiadania na bieżąco. Tematyka to romans wilkołaki. Wszystkich zainteresowanych zapraszam na tę stronkę:

http://www.wattpad.com/user/SakamaeShiro

  Zapraszam moi kochani <3

poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 11

Tak tak wiem... pobijcie mnie... Po prostu nawał nauki odbiera mi całą przyjemność z pisania i wenę. Ale dzisiaj postaram się napisać chociaż cokolwiek.

_________________________________________________________

Blond włosa, otworzyła drzwi swojego mieszkania, obejmując wzrokiem całe pomieszczenie. Jej wzrok zatrzymał się na salamandrze, siedzącym na oknu i szczerzącym jak głupi do sera.  
- I co Lucy? Pomóc Ci? - zeskoczył z parapetu nie czekając na odpowiedź. Podszedł do dziewczyny i objął ją w pasie mocno przytulając. - Teraz będę miał Cię na oku 24h na dobę. - zaśmiał się. Pocałował dziewczynę w czoło. 
- Ale do łazienki włazić nie będziesz? - zapytała. 
- Hmmm Zastanowię się. - uśmiechnął się łobuzersko. 
Brązowooka zaczerwieniła się. 
- Nie radzę podglądać bo zabiję. - niby uroczy uśmiech, a przeraziła Dragneel'a. 
- Zgoda. - zaśmiał się nerwowo, łapiąc za tył głowy. 
Blondynka zabrała się za pakowanie, dając Natsu coś do zjedzenia żeby nie przeszkadzał. 

Po godzinie przed budynkiem stało 5 kartonów ubrań i innych pierdół. Lucy wezwała Vargo alby pomogła z kartonami, zabierając je tunelem pod dom Natsu.  Lucy postanowiła wybrać się jeszcze do miasta po coś do jedzenia na obiad, a smoczy zabójca chcąc jej towarzyszyć, mocno oberwał w łeb i został wysłany do domu, aby posprzątał. Chcąc czy nie chcąc, usłuchał się i skierował do domu.

Lucy
Natsu to głupek, ale jednak kocham tego głupka. Mimo że ostatnio nie odstępuje mnie na krok, to wcale mnie to nie przeszkadza. Robi się późno. Powinnam się pospieszyć, bo jeszcze przyśle tu Happy'ego. Niech lepiej zdążą posprzątać zanim wrócę. Bo nie podaruję!

Zaśmiała się. Po czym weszła do najbliższego sklepu spożywczego. 

Natsu 
A tak bardzo chciałem z nią iść. Tak bardzo ciągle chcę mieć ją przy sobie. 

- Natsu! Rusz tyłek. - Niebieski kot podfrunął do zamyślonego chłopaka i zrzucił mu na głowe mokrą ścierkę. 
- Happy! Mokre! - wydarł się Dragneel. - Co ty wyrabiasz. - dodał spokojnie. 
- Lucy kazała mi Cię pilnować, żebyś posprzątał. - uśmiechnął się dumnie. 
- Czym Cię przekupiła? 
- Obiecała mi rybkę! - kotek latał w kółko pod sufitem i wesoło podśpiewywał coś o rybce. 

___________________________________________________________
Przykro mi że wyszło tak lipnie, ale naprawdę nie mam siły aby pisać dalej jutro mam próbne testy z matmy <wyrywa sobie włosy> W najbliższym czasie postaram się lepiej.

sobota, 21 marca 2015

OGŁOSZENIE! znowu...

Tak więc. Przepraszam że ostatnio tak zaniedbuję bloga, ale mam strasznie dużo nauki... zaraz mam testy próbne więc nie mam czasu dla siebie ale zdradzę że w dzień przed świętami wielkanocnymi pojawi się wielkanocny one-shot NaLu. 

I jeszcze... Z racji że kocham pisać opowiadania Fantasy, założyłam profil na ask.fm więc w pytaniach podawajcie: gatunek, główne postacie i co mniej więcej chcecie żeby się działo 
Link do mojego aska

środa, 11 marca 2015

OGŁOSZENIE!

 Takie małe ogłoszonko ^.^ Tak się stanęło że od teraz przyjmuję zamówienia na one-shot z jakiego tylko paringu Fairy Tail zażądacie :) 
A więc to jest mój e-mail na który przesyłajcie swoje propozycje: sakamae.shiro@gmail.com 
A więc w wiadomości powinno znajdować się:
1. Jakie paringi chcecie np. NaLu, GaLevy itd... 
2. Motyw przewodni. W sensie np. (księżniczka i książę, szkoła, rozbitkowie...)
3. Jeśli macie dodatkowe prośby to dodajcie. 
Czekam na wasze pomysły z niecierpliwością :) Nie wiem co napisać w kolejnym one-shot więc czekam na wasze propozycję :p 
                                                                                    Sakamae ^.^

niedziela, 8 marca 2015

One-shot NaLu - Smok i księżniczka +18

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami... - jak się w bajkach zaczyna, tak mą opowieść rozpoczynam. Historia ta rozpoczyna się w królestwie Magnolii, gdzie władzę sprawuje niegodziwy i surowy władca, gdyż pieniądz najważniejszy dla niego był, bardziej niż poddani czy własna córka. Na imię było mu Jude Heratphilia. Jednak nie zawsze był taki. Popadł w ten stan po stracie swej ukochanej małżonki - Layly, która przed siedmiu laty zmarła tragicznie w pożarze spowodowanym przez złego smoka. Jednak nie o tym historia. Opowiada ona o najpiękniejszej dziewczynie, urodą przewyższającą nawet swoją zmarłą matkę. A imię jej brzmiało - Lucy. Jej uroda była tak podziwiana, że książęta ze wszystkich królestw, zjeżdżali się by prosić ją o rękę. Pewnie myślicie że historia ta będzie o rycerzu, który przybędzie na białym koniu, pokona złego smoka i weźmie piękną księżniczkę za żonę. Jeśli tak uważacie to bardzo się mylicie, a jak bardzo... dowiecie się w tej krótkiej opowieści.

      Był przepiękny, słoneczny poranek. Śpiew ptaków wypełnił duży pokój, wybudzającej się już ze snu pięknej księżniczki. Miała piękny sen, bawiła się z różowo-włosym chłopcem w pobliskim lesie, śmiali się i żartowali, a wokół nich tańczyły świetliki. Jednak po chwili chłopiec puścił jej rękę i powiedział że musi już iść, jednak - Wrócę po Ciebie - dodał zanim odbiegł. Otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju. Służba, jak co dzień, czekała aby przygotować uwielbianą księżniczkę na spotkanie z jej ojcem - Królem. Mimo tej pięknej pogody i wspaniałego snu, który okazał się być jej najwspanialszym wspomnieniem z dzieciństwa, dziewczyna była smutna. Zawsze miała przykry humor kiedy szła na spotkanie ze swoim ojcem, jednak dziś smutek był nie do zniesienia. Zdawała sobie sprawę co czeka ją na tym spotkaniu.
Służba ubrała ją w piękną, czerwoną suknie do kostek, ze złotym haftem. Nie znosiła ich. Ciężko było się w nich poruszać i oddychać. Włosy zostały spięte w wysoki kok, i przyozdobione różą i koralikami. Na końcu założyła złoty diadem. Podziękowała służką i po wyjściu z sypialni, ruszyła długim korytarzem w stronę sali tronowej. Na ścianach korytarza widniały drogie obrazy, które przedstawiały wszystkich władców Magnolii. Obraz przedstawiający Króla Jude Heartphilie, był największy i z najbardziej ozdobioną ramą. Dziewczyna jeszcze bardziej posmutniała. Kiedyś, w tym miejscu wisiał obraz przedstawiający całą rodzinę Heartphili'ów. Byli na nim, Jude, Layla oraz maleńka w tedy Lucy, a u ich stóp leżał duży złocisty labrador. Teraz z rozkazu jej ojca, został zdjęty i wyniesiony gdzieś do zakurzonej piwnicy w zamku. Księżniczka przyspieszyła kroku, chcąc jak najszybciej mieć tę rozmowę za sobą. Stanęła przed dużymi, białymi drzwiami prowadzącymi do sali tronowej. Wciągnęła głęboko powietrze, i powoli wypuściła. Straże otworzyły drzwi od wewnątrz i wpuścili złotowłosą do obszernej sali. Na końcu stał duży pozłacany tron z białego marmuru. Prawie wszystko było z marmuru - podłoga, okrągłe kolumny, a także schody prowadzące na tron. Na nim siedział mężczyzna średniego wieku. Jego włosy, niegdyś ciemnego blondu, teraz były trochę posiwiałe i przybladłe. Oczy miały ciemny zarys, a jego twarz byłą wykrzywiona w nieprzyjemny grymas, który od siedmiu lat nigdy nie zniknął, choćby na chwilę.
- Córko. Podejdź. - Król, machnął ręką na stojącą w progu córkę, nawet się z nią nie witając.
- Tak, ojcze. - wyprostowała, się i ruszyła pewnym krokiem ku tronowi. - Witaj. - Dodała stojąc u podnóża wyniosłego siedziska.
- Dziś kończysz 17 lat. Zdajesz sobie sprawę z tego, że jest to wiek w którym powinnaś już wybrać męża. - powiedział srogo. Mężczyzna podparł na dłoni lekko zarośnięty podbródek.
- Tak, ojcze. - złotowłosa, odrzekła sztywno i kiwnęła głową twierdząco.
- Dobrze. Więc którego z książąt wybrałaś?
- Nikogo, ojcze.
- Jak to nikogo! - jego w miarę spokojny do tej pory głos, uniósł się znacznie. - Dałem Ci wybór. A ty nikogo nie wybrałaś?!
- Nie o.ojcze. - głos dziewczyny lekko zadrżał. Spuściła wzrok na wypolerowaną posadzkę. - Nie pragnę męża. - dodała już bardziej opanowana.
- Nic mnie nie obchodzi czego pragniesz. - krzyknął. - Wyjdziesz za mąż! Sam wybiorę Ci męża.
Władca nerwowo postukał palcem o ramię tronu i zastanowił się chwilę.
- Wyjdziesz za pierwszego księcia sąsiedniego królestwa Felicjii, za księcia Graya Fullbustra. To bogaty kraj, dużo na tym zyskamy.
Złotowłosa zadrżała. Chciała już zaprzeczyć, cokolwiek powiedzieć, ale kiedy poczuła na sobie ten wzrok ojca, skinęła tylko głową twierdząco i ruszyła w stronę wyjścia z komnaty.
- Wasz ślub odbędzie się za miesiąc. Nie chcę żadnych zaprzeczeń. - za jej plecami rozgrzmiał głos ojca.
Zacisnęła wargi, a drzwi komnaty zamknęły się zaraz za nią. Po policzku zaczęły spływać słone łzy. Biegła ku swojej komnacie, nie odpowiadając na powitania czy życzenia służących. Po prostu biegła, czasem potykając się o dół czerwonej sukni. Kiedy była już w swojej sypialni, rzuciła się na łóżko i głośno zapłakała.
Jej zaprzyjaźnione służki przysiadły na łóżku koło płaczącej blondynki i pocieszały ją, choć nic to nie mogło pomóc.

Dziewczynę obudził przerażający krzyk, który rozniósł się po całym zamku.
- To smok! Smok powrócił! - krzyk coraz bardziej się nasilał.
Kobieta która ogłaszała wiadomość biegała po całym zamku, budząc wszystkich.
Był środek nocy. Jednak rozbudzonej dziewczynie wydawało się że jest wczesny ranek. Kiedy podeszła do okna, wiedziała już co daje tak jasne światło. Miasto stało w płomieniach. Dziewczyna stała jak wryta, krzyki kobiety jakby przycichły, a czas zwolnił... jednak to trwało tylko chwilę. Powietrze przeszył głośny ryk, tak głośny że szyby okien prawie nie rozleciały się na kawałki.
Do pomieszczenia wpadła jedna ze służek. Była tylko w białej koszuli nocnej. Ją też dopiero wybudzono. Podbiegła do oniemiałej księżniczki, złapała ją za rękę i pociągnęła w stronę korytarza.
- Księżniczko. Musisz uciekać! Wszyscy zginiemy! - krzyczała służka, ciągnąc za sobą wciąż zszokowaną blondynkę. - Król już się ukrył. Ty też musisz się skryć!
- Nie.. stój. - blondynka wyszeptała ledwo słyszalnie, jednak służce to wystarczyło by się zatrzymała.
- O czym ty mówisz księżniczko, uciekaj!
- Nie... co z ludźmi! - dziewczyna z powrotem kontaktowała.
- Dadzą sobie radę. Musisz się ukryć!
- Nie! - Blondynka wyrwała dłoń służce i pobiegła w stronę drzwi frontowych - Ty się schowaj. Dam sobie radę! Pomogę ludziom! - wykrzyknęła jeszcze zszokowanej służce.

Dziewczyna biegła boso drogą prowadzącą do miasta, nie zważając na ból poranionych stóp. Biegła ile sił w nogach. Miała na sobie białą lekką, sukienkę która służyła jej za piżamę.
Stanęła na skraju miasta, wszystko pochłaniały płomienie, ze wszystkich stron dobiegał ją głos krzyczących dzieci i kobiet. Nie zważając na ogień wbiegła do jednego z podpalonych domów. Słyszała płacz dziecka na piętrze. Przecisnęła się przez połamane belki i wspięła się po zniszczonych schodach na pierwsze piętro. Tam ogień był mniejszy, na końcu korytarza słychać było donośny płacz dwójki dzieci. Przeskoczyła przez palącą się belkę i już była w pokoju dzieci. Na podłodze siedziała dziewczyna, której wiek, Lucy oceniła na ok. 10 lat. Przytulała do piersi jednoroczne dziecko, wszędzie unosił się dym, a w ledwo ocalałym pokoju zaczął rozprzestrzeniać się ogień. Nastolatka podbiegła do dzieci, wzięła pierwszoroczne na ręce a starszą złapała za rękę i pociągnęła w stronę okna. Na szczęście pod domem zauważyła ludzi.
- Ej! - zawołała na co przebiegający mężczyzna zatrzymał się, i poszukał wzrokiem szukającej. - weź dzieci! - dokończyła, a mężczyzna podbiegł pod budynek. 
Byli na pierwszym piętrze więc nie było tak wysoko. Blondynka zwróciła się do zszokowanej starszej dziewczynki. 
- Posłuchaj mnie. - położyła dłoń na ramieniu dziewczynki. - Powoli spuszczę Cię do tego pana na zewnątrz. Musisz mocno się mnie trzymać. weźmiesz też swojego braciszka, rozumiesz?
Dziewczynka pokiwała twierdząco głową i wzięła młodsze rodzeństwo od dziewczyny. Chłopczyk przestał płakać, tylko mocno złapał się siostry. Heartphilia złapała dziewczynkę pod pachy i całą siłą spuściła do czekającego mężczyzny. Kiedy dzieci były już bezpieczne, w pokoju zawalił się belka i uniemożliwiła dziewczynie ucieczkę przez okno. Była w potrzasku, wejście którym wcześniej dostała się do pokoju stało całe w płomieniach. 
- To chyba mój koniec. - wyszeptała. - przynajmniej mogłam komuś pomóc. - po tych słowach upadła na podłogę i zaczęła krztusić się dymem. Powietrze przeszył kolejny ryk, Teraz dziewczynie zdawało się że smok znajdował się tuż koło niej. Chyba się nie pomyliła. Na zewnątrz usłyszała głośne krzyki dzieci i mężczyzny który pomógł w ich uratowaniu. Uciekali. Jej oczy lekko przysłoniły się mgłą. Ścianę budynku zburzyła gigantyczna smocza łapa. Lekko ujęła ciało na pół przytomnej blondynki i wyciągnęła za zewnątrz. Wielkie ciemne, ale piękne oczy wpatrywały się w poranioną dziewczynę. objął jej ciało łapami upewniając się że nic jej nie grozi i wzbił się w powietrze, wydając z siebie jeszcze jeden głośny ryk i ruszył w stronę lasu, który rósł na północy królestwa. A zwą go zakazanym. Ciemne niebo i cisza która następowała, wraz z oddaleniem się od miasta, było ostatnim co zobaczyła księżniczka nim zemdlała. Ogarnęła ją ciemność.

 Porwana przez smoka, kiedy otworzyła oczy ujrzała szary, skalny sufit. -'Jestem w jaskini' - stwierdziła w myślach. Jednak coś jej nie pasowało. Było jej przyjemnie miękko i ciepło. Jej dłonie i nogi były obandażowane, a jej ciało obmyte. Kiedy się podniosła zdała sobie sprawę że leży w smoczym legowisku, wypełnionym wszelkiego rodzaju drogimi i miękkimi tkaninami. Tyle że było dość małe jak na gigantycznego smoka. Na środku jaskini było duże jezioro z krystalicznie czystą wodą a wszędzie wokół rosła żywo zielona trawa, wejście do jaskini było ogromne i dawało dużo światła. -'Ranek'- dziewczyna podniosła się, a do jej głosy napłynęły obrazy z minionej nocy. Pożar, płaczące dzieci, smok. -' No tak, Porwał mnie... Ale kto w takim razie opatrzył moje rany?'- Była ubrana w niebieską krótką sukienkę. Zawstydziła się na myśl że jakiś mężczyzna mógł ją dotykać tam i tam... Jej przemyślenia przerwał ostry podmuch wiatru. Do jaskini wleciał szkarłatny smok, ten sam który w nocy zaatakował miasto. Smok widząc wybudzoną już dziewczynę... zaśmiał się. To przypominało warknięcie, jednak dało się dosłyszeć rozbawiony głos. 
- T..ty. - zaczęła blondynka - zamierzasz mnie zjeść, prawda? - dokończyła już pewniej. 
Smok jeszcze głośniej się roześmiał, jednak nie czekając na reakcje blondynki, ogień zawirował wokół niego a w miejscu gdzie stał smok, pojawił się różowo-włosy chłopak. Miał piękne ciemne oczy. Ubrane miał na sobie tylko białe spodnie, więc dziewczyna bez przeszkód obejrzała sobie jego umięśniony tors. Zarumieniła się na jego widok, jednak wciąż zszokowana wpatrywała się w podchodzącego do niej chłopaka, jak widać bardzo rozbawionego. 
- Kiedyś jak zmieniałem się w smoka to bardzo Ci się podobało. - chłopak głośno się roześmiał. 
- Kiedyś... - wyszeptał dziewczyna, przypomniał jej się sen który miała, a raczej wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to z różowo-włosym chłopcem trzymała się za ręce i razem bawili w tym właśnie lesie w którym była właśnie ta jaskinia. - To ty.. Natsu. - przypomniała sobie jego imię, jednak nie pamiętała by chłopiec kiedykolwiek zamieniał się w olbrzymiego szkarłatnego smoka, ziejącego ogniem. 
- Bingo. - uśmiechnął się. 
- Nie wierzę. - na jej twarz wpłynął lekki uśmiech.
- Obiecałem że po Ciebie wrócę. - zbliżył się do dziewczyny i obejmując ją w tali mocno przyciągnął do siebie i przytulił. 
Dziewczyna odwzajemniła uścisk, i szerzej się uśmiechnęła. 
- Tęskniłam. - wyszeptałam. Choć nie miała zbyt wielu wspomnień z tamtego okresu, pamiętała tego chłopca, który znalazł ją płaczącą w lesie po śmierci matki. Bawił się z nią codziennie, jednak pewnego dnia po zabawie powiedział że przez jakiś czas nie będzie mógł przychodzić i powiedział że kiedyś po nią wróci - Dotrzymałeś obietnicy. 
- Tak.
Trwali w tym uścisku jeszcze chwilę, kiedy dziewczyna się od niego odsunęła. 
- Nie pamiętam żebyś był smokiem - nie kryła zdziwienia. 
- Nie pamiętasz? - teraz to Natsu się zdziwił. 
- Nie. A tak po za tym... Czemuś podpalił miasto?! - krzyknęła oburzona. 
- To nie ja podpaliłem miasto! - wkurzył się - Nie osądzaj mnie od razu! - prychnął - Kiedy tylko zbliżyłem się do zabudowań, Czi ludzie w zbrojach celowali we mnie podpalonymi strzałami, które odbiły się od moich łusek i trafiły w budynki. - wytłumaczył i splótł ręce na klatce piersiowej. 
- Wybacz że źle Cie oceniłam. - Lucy, poczuła się winna, więc przeprosiła swojego przyjaciela. 
- Spoko. Nie potrafię się na Ciebie gniewać. - uśmiechnął się na ten swój cudowny sposób. - A wiesz co teraz będzie? - podszedł bliżej dziewczyny. 
- Co będzie? - zdziwiona przekrzywiła głowę. 
Chłopak złapał ją za dłonie i pociągnął do siebie, namiętnie całując. O dziwo dla dziewczyny było to tak przyjemne że nie protestowała. Kiedy już się od niej oderwał, spojrzał jej głęboko w oczy. 
- Zostaniesz moją żoną. - był poważny, dało się to zobaczyć na pierwszy rzut oka. 
- Co.. żoną?! - na twarz blondynki wpłynął szkarłatny rumieniec. 
- Tak, żoną. Wybrałem Cię. Jesteś teraz tylko moja. - uśmiechnął się podstępnie i na nowo złączył ich usta w pocałunku. 
Dziewczyna oddawała pocałunki z nieukrywaną radością. Kiedy oderwali się od Siebie by zaczerpnąć tchu. Coś się jej przypomniało. Zadrżała, co nie uszło uwadze Dragneela. 
- Coś się stało? - spojrzał na nią z zatroskaniem. 
- B..bo. Mój Ojciec. Będzie mnie szukał, może wysłać nawet armię. On chce żebym wyszła za jakiegoś księcia z sąsiedniego królestwa. Boje się... - zadrżała. 
- Nie bój się, ja Cię obronię. - Uśmiechnął się i dumnie wypiął pierś. 
- Nie o siebie się boje! Tylko o Ciebie. Oni mogą Cię zabić. - nie żartowała. Cała trzęsła się ze strachu że król wyśle armię. 
-Lucy... - objął ją w tali, i szybkim ruchem przewrócił ją na swoje legowisko, tak że ona znajdował się nad nią. - Nie bój się. Nic mi nie będzie. Za nic Cię nie oddam. - Na nowo złączyli usta w namiętnym pocałunku. - Sprawię że będziesz moja. 
 Twarz dziewczyny pokryła się szkarłatnym rumieńcem. 
- Mhmm, - zgodziła się. 
- Już zawsze będziesz moja, i tylko moja. 

(Tak doczekaliście się! ^.^  Uwaga!  +18    - ale i tak pewnie każdy to przeczyta xD)

Oczy chłopaka przybrały zielony odcień. Każdy kolejny składany na ustach brązowookiej pocałunek był coraz bardziej namiętny i zachłanny. Pragnął jej, a ona jego. Kochali się od zawsze, byli sobie przeznaczeni. Chłopak oderwał się od ust dziewczyny i zaczął składać pocałunki na jej szyi, wywołując u dziewczyny ciche mruczenie. Uśmiechnął się z zadowolenia że daje dziewczynie tyle przyjemności. Pocałunki schodziły coraz niżej, czasami przejeżdżał po jej ciele językiem. Blondynka nie zorientowała się kiedy ich ubrania zostały doszczętnie spalone przez ogień. Jego dłonie badały każdy skrawek jej ciała, w końcu dotarły do piersi dziewczyny i zaczęły je niepewnie pieścić. Słysząc nasilające się pojękiwania dziewczyny, jego pewność siebie wzrosła. Składał pocałunki na każdym skrawku jej rozpalonego ciała. Oderwał się na chwilę by spojrzeć na twarz dziewczyny. Była cała zarumieniona, a na jej twarzy widniał uśmiech. Kiwnęła głową na znak zgody. Objął ją delikatnie w tali, i rozsuwając jej nogi powoli w nią wszedł. Blondynka syknęła z bólu a po twarzy spłynęła samotna łza. A jednak wciąż się uśmiechała, była szczęśliwa jak nigdy. Chłopak zaczął się powoli poruszać, z czasem przyspieszając. Ich oddechy przyspieszały, a jaskinie wypełniły ich głośne pojękiwania. Blondynka przejechała paznokciami po placach Dragneela, zostawiając czerwone ślady. Co zwiększyło podniecenie Natsu. Lucy, oplotła nogi wokół pasa chłopaka, pozwalając mu tym samym na swobodniejsze ruchy. Po chwili poczuła rozpływające się ciepło w jej ciele. Ciemnooki opadł tuż obok dziewczyny, która mocniej wtuliła się w jego nagi tors. Obydwoje czuli spełnienie.
- Kocham Cię, Natsu. 
- Ja też Cię kocham, Lucy. - zasnęli wtuleni w siebie i zadowoleni. 

Pierwsza obudziła się Lucy. Widząc śpiącego, u jej boku ukochanego, uśmiechnęła się i odruchowo zaczęła bawić się jego włosami. Zajęcie tak ją pochłonęło że nie zauważyła kiedy różowo-włosy się obudził. Na jej twarz wpłynął pokaźny rumieniec. 
- Ohayo, Lucy. Teraz jesteś moją żoną. - Uśmiechnął się wesoło, przyciągając bliżej dziewczynę. 
- Ohayo... jak to?. - zdziwiła się.
- Według smoków, po wspólnie spędzonej nocy stałaś się moją żoną. - uśmiechnął się wesoło i przyciągnął do siebie 'żonę'.
- Ciesze się. - wyszeptała i oddała się uściskowi ukochanego. 
Wydawałoby się że trwali w milczeniu godzinami. Rozumieli się bez słów. 
- Lucy. Chodźmy do twojego ojca. - chłopak spojrzał głęboko w jej czekoladowe oczy.
Zadrżała.
- Spokojnie. Obronie Cię w razie czego. Chcę byś powiedziała mu wprost co czujesz, inaczej będzie Cię to boleć do końca życia. 
- Wiem.. - słabo się uśmiechnęła. - Ale, nie mam się w co ubrać. - zachichotała na wspomnienie spalonych ubrań. 
- Coś się znajdzie. Odkupiłem od pewnego kupca kilka sukienek dla Ciebie, kiedy Cię tu sprowadziłem. - z uśmiechem wskazał blondynce, skrzynie stojącą niedaleko.
Podniósł się i wziął dziewczynę na ręce, ku jej zaskoczeniu, ruszył w stronę jeziora. Powoli razem z blondynką zanurzyli się w o dziwo ciepłej wodzie. 
- Podgrzewam ją. - wyjaśnił chłopak. 
Umyli się i ubrali w nowe ciuchy. Lucy miała na sobie białą, sięgającą do ud sukienkę na ramiączkach, i zwykłe sandały. Natomiast chłopak założył białe spodnie, niemal identyczne co poprzednie i czarną kamizelkę. założył również biały szalik podobny do smoczych łusek, z którym chłopak nigdy się nie rozstawał, ku spostrzegawczości brązowookiej. 
- Jak zmienię się w smoka to wskocz mi na grzbiet, tak będzie szybciej. 
Blondynka pokiwała głową na znak zrozumienia. 
Różowo-włosego otoczyły płomienie i już po chwili zmienił się w gigantycznego szkarłatnego smoka. Położył się na ziemi, by ułatwić dziewczynie wspięcie się na jego grzbiet. Kiedy blondynka siedziała już na miejscu.... smok wystartował. Okrążyli ugaszone już miasto, tak aby nie został wypatrzony przez ludzi i wylądował tuż przed zamkiem, wzbudzając strach i zamieszanie wśród wartowników. Smok przeobraził się w różowo-włosego chłopaka, przy którym stała księżniczka Lucy. Nikt ze służby nie odważył się podejść do zmierzającej ku wejściu do zamku parze. 
Drzwi prowadzące do sali tronowej otworzyły się z niemałym hukiem pod siłą kopnięcia smoczego chłopaka. Król siedzący na tronie nawet nie zareagował puki do komnaty nie wkroczyła jego córka, Lucy. 
- Ojcze... - zaczęła pewnie jednak nie dane było jej nic więcej powiedzieć.
- Co ty sobie wyobrażasz! I ty nazywasz siebie moją córką! Pozwoliłaś by smok Cię porwał! Masz wyjść za mąż jeszcze dzisiaj! 
Drżała ze strachu. 
- Zamilcz, staruchu - syknął Natsu. 
Król cały poczerwieniał ze złości.
- Kim ty jesteś by tak się do mnie zwracać, obdartusie! -  Król prawie wyszedł z siebie. 
Chłopak przyciągnął do siebie złotowłosą i wyzywającym wzrokiem spojrzał na 'teścia'. 
- To moja żona! I nikomu jej nie oddam! - oznajmił. 
- Córko, coś ty zrobiła! Czy ty wiesz ile na tym stracę?! 
Nie wytrzymała, koniec z tym. 
- Nigdy więcej nie będziesz mi mówił za kogo mam wyjść, lub co mam robić! Mam swoje życie! Ty nigdy nie traktowałeś mnie jak córkę! Zależy Ci tylko na pieniądzach! Kiedy Natsu mnie zabrał, poczułam się naprawdę wolna! I mam zamiar spędzić z nim resztę życia. Czy to Ci się podoba czy nie! - wykrzyczała, wszystko co miała na sercu. Poczuła ulgę. 
Jude aż zaniemówił. 
- Przykro mi teściu, ale porywam tę księżniczkę! - różowo-włosy przemienił się w smoka, niszcząc przy tym prawie całą komnatę, złapał Lucy i wyleciał z zamku w stronę ich jaskini. 
Heartphilia stał chwilę w szoku po czym usiadł z powrotem na tronie i podparł głowę ręką.
- Przepraszam, Layla. Zrobiłem coś niewybaczalnego naszej córce. 

9 miesięcy później~ 

- Natsu! To boli! - krzyk dziewczyny rozniósł się w całej jaskini (teraz już przystosowanej dla ludzi do życia).
- Jeszcze trochę pani Lucy. - młoda zaprzyjaźniona lekarka imieniem Wendy, właśnie pomagała przy porodzie blond-włosej dziewczyny. - Jeszcze trochę. Widać główkę. 
Blondynka ściskała dłoń swojego męża. 
Po chwili, w jaskini rozniósł się donośny płacz nowo narodzonego dziecka. 
- Gratuluje państwu. - Wendy po umyciu dziecka i zawinięciu go w koc podała, je ojcu. - MAcie państwo córeczkę. 
Małe brązowe oczka spoglądały właśnie na uśmiechnięte twarze swoich rodziców. Dziewczynka miała różową czuprynę po tacie i brązowe oczy po mamie. 
- Natsu, jak damy jej na imię? - Blondynka uśmiechnęła się do chłopaka.
Zastanowił się chwilę po czym z uśmiechem na twarzy powiedział. 
- Może być Nashi? 
- Nashi. Podoba mi się. - zaśmiała się blondynka, po czym przejęła dziecko od jego ojca. - Kochamy Cię Nashi.
Dziecko zaśmiało się wesoło. 

A co było potem, tego już sienie dowiemy. Ale widząc takie zakończenie mogę stwierdzić iż mogę dodać ..
 I żyli długo, i szczęśliwie~

____________________________________________________

 Ten one-shot może nie jest tak dobry jak wiele innych, które na pewno czytaliście, ale jestem z niego zadowolona. A co o nim sądzicie i jakie macie uwagi, proszę napiszcie mi w komentach! 

Ps: jeśli widzieliście gdzieś podobną fabułę w innym one-shot to z góry przepraszam, ale podkreślam że sama wszystko pisałam i nie zrzynałam od innych bloggerów. 



 

piątek, 6 marca 2015

Rozdział 10

Lucy oraz Natsu przemierzali ulice Magnolii,w celu znalezienia idealnych mebli do ich wspólnego mieszkania. Śmiali się prawie cały czas, wspominali jak to się poznali, przygody które przeżyli. 
- Lucy, mało wspominałaś o tym co działo się podczas tych lat kiedy myśleliśmy że zginęłaś. 
Magini w jednej chwili straciła cały dobry humor. 
- Nic ważnego się nie działo. Nie przejmuj się tym. 
- Coś się wtedy działo, prawda? Nic nie mówisz. Zauważyłem. Po powrocie często miewałaś koszmary. Ostatni wróciły.
Dziewczyna stanęła jak wryta, do jej głosy napłynęły tysiące obrazów. 
- Nie chce o tym mówić. Nie wtrącaj się. - dziewczyna nie miło syknęła. 
- Ja się tylko martwię, wiesz że mi możesz powiedzieć! - ciemnooki, trochę się zdenerwował. 
Jakiś czas szli w milczeniu, które postanowiła przerwać blondynka. 
- Przepraszam. Nie powinnam była tak się odezwać. 
Salamander również poczuł ukłucie na sumieniu. 
- Ja też, nie powinienem tak naciskać. 
- Po prostu nie chcę mówić o tym co działo się podczas mojego treningu. - zakłopotana, zaczęła bawić się końcówkami włosów. 
- Jeśli będziesz chciała mi powiedzieć, powiedz. - Smoczy mag, uśmiechnął się promiennie, złapał blondynkę za dłoń i pociągnął w stronę najbliższego sklepu meblowego.

Wybieranie wanny nie zajęło im dużo czasu. Większym problemem był wybór łóżka. Magini gwiezdnej energii zarumieniona oglądała kolejno łóżka 'małżeńskie' pokazywane przez sprzedawczynię. Jednak Natsu niczym się nie przejmował. Już nie raz wkradał się do Lucy w nocy i wskakiwał jej do łóżka. 
Kiedy uporali się w końcu z zakupem mebli, udali się do niedługo ich wspólnego domku. 
- Teraz wystarczy posprzątać, a wieczorem będzie dostawa mebli. - Dragneel uśmiechał się od ucha do ucha. - Chodźmy po twoje rzeczy. Załatwiłaś już sprawy z gospodynią? 
- Tak. - Na twarzy dziewczyny widniał lekki rumieniec. Kiedy tylko pomyślała o tym że od dziś będą razem mieszkać i robić RÓŻNE rzeczy... pacnęła się w głowę, ku zaskoczeniu różowo-włosego. -' Nie myśl o takich rzeczach,Jesteś ZBOCZONA Idiotko!'- Blondynka, ganiła sama siebie. 
- Lucy? Wszystko gra? 
Z zamyślenia wyrwał ją zatroskany głos Dragneela. 
- Hai! Wszystko dobrze. - odpowiedziała z zakłopotaniem. 
- Mam wrażenie że nie bardzo chcesz ze mną zamieszkać. - Smoczy zabójca zrobił minę zbitego psiaka. 
- To.. To nie tak! - zaczęła się wybraniać. - Po prostu martwię się! 
- O co się martwisz, Lucy? - wyglądał na zaskoczonego. 
- O.. - zaczęła, a na jej twarz wpłynął pokaźny rumieniec. - O nic. - szybko urwała i skierowała wzrok na chodnik. 
Ciemnooki uśmiechnął się łobuzersko, złapał dziewczynę w talii, obrócił ją do siebie i przytulając namiętnie pocałował. 
- Kto by pomyślał. - zaczął, kiedy już się od siebie oderwali. - Lucy, ma zboczone myśli. - zachichotał. 
Blondynka miała twarz czerwoną, niczym dojrzały pomidor. 
- To wcale... - nie dokończyła, bo Salamander znów namiętnie ją pocałował (dop.aut. Natsu, taki agresywny, mrrr Mój mózg wariuje). 
Przechodnie ukradkiem zerkali na parę i szeptali między sobą cicho chichocząc i pogwizdując. 
- Nie zrobię Ci nic czego nie będziesz chciała. - uśmiechnął się, na co dziewczyna odpowiedziała lekkim skinieniem głowy. Po chwili ruszyli w stronę mieszkania Heartphili. 

Kiedy byli prawie na miejscu, przed domem stała właścicielka, ubrana w obcisłą sukienkę z lisim szalem i gigantycznym kapeluszem z piórami na głowie. 
- Dzień dobry pani właścicielko. - przywitała się blondynka.
- Dzień dobry. - Kobieta zmierzyła wzrokiem dwójkę magów. - Kiedy się spakujesz przyjdź i oddaj mi klucz od mieszkania. - odwróciła się i weszła do budynku. 
- Miło. - zaśmiał się Dragneel. 
Heartphilia, nic nie mówiąc minęła chłopaka i ruszyła do swojego mieszkania. A Dragneel wskoczył przez okno.


_________________________________________________________________________________

 Wiem, że krótko i nudno... ale brak weny.. chora jestem i nic mi się nie chce ale może jeszcze dzisiaj wezmę się za ciąg dalszy więc życzcie powodzenia :)


 
 

środa, 4 marca 2015

Rozdział 9

Blondynka właśnie brała kąpiel, kiedy w oknie salonu pojawił się różowo-włosy chłopak. 
- Lucy, jesteś? - zawołał. 
- Natsu?! - krzyknęła dziewczyna zza drzwi łazienkowych. - To już ta godzina? 
Salamander podszedł do białych drzwi. 
- No, W sumie to spóźniłem się pół godziny.
- Wybacz, zawsze długo się kąpię. - zaśmiała się. - Już wychodzę. 
Różowo-włosy rozsiadł się w brązowym fotelu naprzeciw łazienki. 
Białe drzwi lekko się otworzyły, a do pomieszczenia weszła brązowooka, w samym ręczniku, który opinał się na jej zgrabnej sylwetce. Mokre włosy przyklejały się do jej odsłoniętych ramion i pleców.
Salamander wpatrywał się w ten widok jak w obrazek.
- Natsu? - dziewczyna wyrwała go z zamyślenia. 
- T.. tak? - odchrząknął. 
- Ślinka Ci leci. -  zachichotała. - zboczeniec. - złapała swoje ubrania i wróciła do łazienki. 
Salamander przetarł buzie wierzchem dłoni. Na jego twarz wpłynął pokaźny rumieniec. 

Po jakichś 10 minutach, z łazienki wyszła magini gwiezdnych duchów, jednak teraz już ubrana. Miała na sobie niebieski, zakrywający brzuch top, oraz brązowe spodenki z czarnym pasem na którym zaczepione miała klucze i bicz. 
- Idziemy? - zapytała. 
- Hai - odpowiedział salamander po czym wyskoczył przez okno. 
- Tu są drzwi, wiesz!!! - Magini krzyknęła za chłopakiem, lecz dotarł do niej tylko jego śmiech. - Co ja z tobą mam. - złapała się za głowę, po czym ruszyła do drzwi wyjściowych. 

Kiedy wyszła z budynku, na dole czekał już ciemnooki. 
- Co tak długo, Lucy? 
- Ja korzystam z drzwi nie z okna. - sprostowała. 
Chłopak tylko się zaśmiał, po czym złapał jej rękę i pociągnął w stronę gildii. 
- Lucy, chodźmy dziś wybrać meble do naszego mieszkania. - uśmiechnął się do dziewczyny. 
-' Miło brzmi, naszego mieszkania'- pomyślała, lekko się uśmiechając.
- Już skończyłeś sprzątać? - spytała z nie dowierzając. 
- Prawie. Dzisiaj Happy wraca więc mi pomoże. Ale meble możemy już zamówić. - Pokazał swój firmowy uśmiech, który zawsze onieśmielał blondynkę. 
- Więc.. chyba Ci pomogę. Jeśli obydwoje się za to weźmiecie, będzie jeszcze gorzej. 
- Ej! Damy sobie radę, ale nie pogardzę pomocą. 
Zanim się zorientowali byli już pod drzwiami gildii Fairy Tail. 

Drzwi gildii otworzyły się z wielkim hukiem,
- JESTEŚMY! - zawołał Dragneel wchodząc do sali. Za nim weszła Lucy. 
Wszyscy obecni krzyknęli - Witajcie! - powitanie jak zawszę. 
Kiedy dwójka przybyłych magów już się usadowiła, wszyscy Magowie zaczęli do nich podchodzić i składać gratulacje. 
- Gratulacje, piecyku. - Gray poklepał salamandra po plecach i roześmiał głośno. 
- Dzięki lodówko. - odgryzł się Natsu. 
- Jak ty mnie nazwałeś. Ogniku?! 
- Prosisz się o lanie striptizerze! 
I tak zaczęła się kolejna bitwa Fairy Tail, Do której dołączyła się cała męska część gildii.
- Nie powstrzymasz ich Erza? - Lucy, zwróciła się do czerwonowłosej siedzącej przy ladzie baru, zajadającej się jej ulubionym, truskawkowym ciastem. 
- Nie, mają co uczcić. - odparła i na powrót zajęła się smakołykiem. 
- rozumiem. - Blondynka napiła się herbaty i podeszła do tablicy z misjami. 
Kiedy walka 'samców' dobiegła końca, Dragneel, po cichu podkradł się do brązowookiej, złapał w tali i mocno przytulił do siebie. 
- Natsu! Nie strasz mnie tak! Baka... - krzyknęła dziewczyna, jednak nie dane było jej dokończyć, ponieważ smoczy mag, złączył ich usta w namiętnym pocałunku. 
Męska część gildii zagwizdała, a damska zawołała "Kyaaaa". 
- Jeny... - odsapnęła magini kiedy się od siebie 'odkleili' - jesteś porywczy. 
- Możliwe. Chcesz iść na misję? - zapytał. 
- Tak, trzeba będzie opłacić czynsz za przyszły miesiąc. Po za tym kasa mi się kończy. - odrzekła.
- Po co masz płacić, za przyszły miesiąc? Będziesz mieszkać ze mną, i mam dość sporo oszczędności. 
W gildii zapanowała cisza. Do pary podeszła Mira. 
- Będziecie mieszkać razem? - zapytała spokojnie i z uśmiechem. 
- T..tak. - odparła zakłopotana blondynka. 
- Kyaa! Jesteście tacy uroczy. - białowłosa zapiszczała. 
Wszyscy w gildii na nowo złożyli gratulacje, jednak teraz nie podnosząc się z miejsc. 
- To my już będziemy lecieć! - krzyknął Dragneel, złapał blondynkę za rękę i razem wybiegli z Gildii.

Kocham tego arta!

sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 8

- Włamałyście mi się do mieszkania, po to aby dowiedzieć się, co zaszło między mną a Natsu. - Blondynka potwierdziła słowa przyjaciółek. 
- Dokładnie! Lucy-chan. Powiedz jak to z wami jest. - Levy, z niecierpliwienia, mocniej przycisnęła poduszkę do swojego małego ciałka, i skierowała swój proszący wzrok na blondwłosą przyjaciółkę.Wszystkie przybyłe, poszły w ślady Levy i prosząco wpatrywały się w zakłopotaną przyjaciółkę. 
- Co ja z wami wszystkimi mam... - brązowooka złapała się za głowę i przysiadła na jednym z rozłożonych materacy. - w sumie to żadna tajemnica. - dodała. 
Cana podała magini gwiezdnych duchów, butelkę sake. 
- A więc... - Lucy, zaczęła. - Razem z Natsu, wyznaliśmy sobie na misji uczucia. - popiła większy łyk sake, a dziewczyny wydały z siebie głośniejsze 'Kyaaaaaaa'. 
- Całowaliście się? Zrobiliście już To? - Mira zacierała diabelsko rączki (xD)
- Nie robiliśmy TEGO! - blondynka mocno dała do zrozumienia, swoimi dziwacznymi gestami. - ... ale c-całowaliśmy się. - dodała już spokojniej. 
Na twarz Wendy wpłynął widoczny rumieniec. 
- Chodzicie ze sobą! - Erza głośno i z potaknięciem zaśmiała się. - Pasujecie do siebie. 
- Erza.. a powiedz jak to jest z tobą i Jellal'em. - Brązowooka odgryzła się. 
Tym razem i twarz Erzy przybrała buraczany kolor. 
- M..my nie ... nic... on mnie chyba nie lubi. Albo wciąż ma do siebie żal za to co działo się przez te wszystkie trudne lata. - posmutniała. 
- Chyba żartujesz. - Juvia, widzi jak Jellal patrzy na Erzę. - Juvia złapała dłoń Erzy i wesoło się uśmiechnęła. 
- Juvia ma rację. Leci na Ciebie. - Mira zachichotała.
Erza uśmiechnęła się i potaknęła. 
- Właśnie! Levy, ty kochasz Gajeel'a prawda? - zapytała Lucy. 
Niebiesko-włosa z zakłopotania zaczęła bawić się końcówkami swojej ulubionej sukienki. 
- T..tak. Ale on tego nie odwzajemnia. Traktuje mnie jak dziecko. 
- Ale zawsze jesteście tak blisko... - Juvia rozmarzyła się o 'paniczu; Gray'u. - Juvia też tak chce...
- Robimy konkurs picia! - Cana rozładowała całe napięcie. 

Zabawa trwała do późna. Pierwsza odpadła Wendy (przecież to jeszcze dzieciak, a już sake pije xD), potem Erza (ma słabą głowę do picia), Juvia, Levy. Mirajane. Jeszcze Lucy wytrwałą w miarę długo, jednak po czwartej butelce zasnęła. Jak zawsze Cana wypiła resztę alkoholu i również zasnęła. 

Pierwsza obudziła się Lucy. Kiedy próbowała się podnieść, przytłoczył ją duży ból głowy. 
- Ale mnie głowa boli. - syknęła przy drugiej próbie wstania jednak dała radę się utrzymać na dwóch nogach. Obejrzała się dookoła. Widząc śpiące przyjaciółki, po cichu udałą się w stronę kuchni. -'zrobię im porządną kawę'- pomyślała i zabrała się do zrobienia jej, i śniadania. 
Po pięciu minutach, po Lucy, obudziła się Erza. 
Wstała bez najmniejszego problemu. Jak przystało na Erze Scarlet - nawet kac jej nie pokona. 
Weszła do kuchni i przywitała się z blondwłosą przyjaciółką. 
- Ohayo, Lucy. Pomóc Ci? 
- Ohayo. Jeśli możesz. - brązowooka wskazała na jedną z szafek. - zrobisz kawę? 
- Pewnie. 

W pomieszczeniu rozniósł się zapach kawy, budząc tym samym pozostałe dziewczyny. 
Jak zombie zmierzały w stronę kuchni. 
- Ohayo. - Powiedziały wszystkie na raz do Erzy i Lucy. 
- Siadajcie. - Scarlet poinstruowała przyjaciółki, i już wszyscy siedzieli przy stole pijąc mocną kawę i zajadając się kanapkami z kurczakiem (ślinka cieknie <.<). 
Zjadłszy, i posprzątawszy materace, skorzystał z wanny, ubrały się i wszystkie szykowały się do wyjścia do gildii. 
- Lucy? Nie idziesz? - zapytała Levy. 
- Przyjdę później, razem z Natsu. - brązowe oczy zalśniły a na twarzy dziewczyny pojawiłsię szeroki uśmiech. 
- Oho~~ rozumiem. - Erza zaśmiała się wychodząc za dziewczynami z mieszkania. - do zobaczenia.
Drzwi się zamknęły, a w pokoju pozostałą jedynie blondynka. 
Spojrzała na zegarek. 
- Mam jeszcze godzinę do przyjścia Natsu - powiedziała do siebie. - wezmę porządną kąpiel. 





piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 7

Para siedziała wciąż w siebie wtulona, a ostatnie promienie zachodzącego słońca delikatnie muskały ich twarze. 
- Natsu... - blondynka otworzyła oczy, spoglądając na swojego chłopaka (^.^) - kto by pomyślał że możesz być taki spokojny... - cicho się zaśmiała.
- Za kogo ty mnie masz?! - naburmuszył się. - To twoja wina.
Dziewczyna, z zaskoczeniem, i zaciekawieniem spojrzała na smoczego zabójce.
- Moja wina?
- Tak. To ty tak na mnie wpływasz. Wystarczy że jesteś tuż obok, a ja nie mogę myśleć o niczym niż o tobie. - zielone tęczówki, spoglądały na zaczerwienioną twarz blondynki. (Natsu i wyznania - Fuck Logic)
- Natsu, działasz na mnie tak samo. - Lucy delikatnie musnęła opuszkami palców jego policzek, a następnie wplotła rękę we włosy chłopaka.
Dragneel w odpowiedzi złączył ich usta i trwali w tej pozycji przez dłuższą chwilę. 
Kiedy odsunęli się od siebie, różowo-włosy przybrał poważną minę i złapał dłonie magiczki. 
- Lucy... zamieszkaj ze mną. - wypalił. 
Dziewczyna osłupiała. 
Bardzo ucieszyła ją propozycja salamandra,,, jednak... 
- W ten syf? - dowaliła. 
- Posprzątam. - (szok! Dragneel i sprzątanie) chłopak wciąż poważnie wpatrywał się w Lucy.
- A..ale.. - była zakłopotana. - to tak szybko ... 
- Kocham Cie Lucy. Chcę byś była moja! - mocniej zacisnął dłonie Lucy.
Szok. 
- W jakim sensie..? Natsu? - "Czy chodzi mu o TO"
Twarz Salamandra przybrała odcień dojrzałego pomidora.
- N..nie! Nie o TO... to też... ALE PÓŹNIEJ! - zakłopotany złapał się za głowę i zaczął obracać we wszystkie możliwe strony.
- HAHAHA - Magiczka głośno się roześmiała. - czekaj... "to też." - Teraz i jej twarz byłą cała czerwona.
- To jeszcze raz. - odchrząknął -  Lucy? zamieszkasz ze mną? - Natsu nie odpuszcza (^o^)
Brązowooka poważnie spojrzała się na Dragneela.
- Zgoda... 
Smoczy zabójca chciał już skakać z radości, kiedy usłyszał dopowiedzenie Lucy.
- ... ale pod trzema warunkami.
- Jakie to warunki? Zrobię wszystko!
- Pierwszy,Posprzątasz. Drugi, Wstawisz porządne łóżko zamiast hamaku. Trzecie, chcę porządną wannę!
- Jeśli będziesz mi gotować... zrobię wszystko. - ciemnooki wyszczerzył się w ten jego słynny sposób. - To ja biegnę wziąć się do roboty! 
- Teraz? - Lucy chciała zapytać, ale Smoczego zabójcy już nie było. - Co ja z nim mam. - złapała się za głowę.

Jeszcze chwilę siedziała przy rzece, i ruszyła w stronę centrum Magnolii, do swojego mieszkania. 

Kiedy była już pod drzwiami mieszkania, usłyszała trzask zbitego szkła i kobiecy pisk.
- Jeszcze tego mi brakowało. - wyszeptała do siebie, po czym otworzyła drzwi i weszła do środka.
W salonie, na podłodze rozłożone były materace a na nich siedział nie kto inny jak - Erza, Cana, Wendy, Juvia, Levy, Mirajane. Wszystkie trzymały po butelkę sake. Prócz Cany, która miała beczkę.
- Lucy~ - wszystkie podniosły wzrok na nowo przybyłą, i zachichotały. 
- To nie wróży nic dobrego. - blondynka podrapała się za głową. - co wy tu robicie? 
Pierwsza odezwała się Mira.
- Lucy~ chcemy wiedzieć w-s-z-y-s-t-k-o co zaszło między tobą a Natsu ~ zaśmiała się złowieszczo.

________________________________________________________________________________

Wiem że piszę krótkie rozdziały... jednak tylko na to mnie stać w tym czasie, jaki mogę poświęcić na kompa. 
Ah! Wiem że akcja się dość szybko rozwija, ale nie przewiduje że maje opowiadanie będzie miało wiele rozdziałów. JAk je skończe może zacznę się za opowiadanie nr. 2 . 
Jednak jutro zacznę pisać one-shot dla   Paoli! Pozdrowionka! 





poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 6

 Do Magnolii zawitały pierwsze promienie wschodzącego słońca. Mimo, iż było tak wcześnie, na ulicach miasta można było usłyszeć już... nie śpiew ptaków lecz, odgłosy walki w gildii Fairy Tail. 

 Dochodziła 10 rano. W Gildii zebrali się już prawie wszyscy magowie, prócz Heartphili która postanowiła przyjść później. Nie było także Happy'ego, Carly, oraz Lily'ego którzy postanowili wybrać się do wioski exceed'ów. 
 Przy barze siedział młody Dragneel, pijący pierwszy dzisiaj kufel piwa. Zanim zdążył się obejrzeć, za jego plecami stała cała męska jak i damska większość członków gildii, włącznie z mistrzem siedzącym na ladzie baru i udającym przed Mirajane że zajmuje się papierkową robotą. 
- O co wam chodzi? - różowo włosy zmierzył każdego podejrzliwym spojrzeniem.
- Natsu~ - Cana, już lekko podpita, złapała Salamandra za ramie - może opowiesz co zaszło między tobą a Lucy na misji ~? 
Na policzki chłopaka wpłynęły rumieńce, co rozbawiło męską część gildii. 
- A.. a co? - zaczął, jąkając się - po co wam to wiedzieć? - dokończył, już bardziej pewien. 
Gray przecisnął się przez tłok i stanął naprzeciw siedzącego przyjaciela. 
- Wczoraj jak o was wspomniałem, zrobiłeś się czerwony jak pomidor! I co powiesz piecyku? - (Fullbuster zaczął!) 
- Niech Cie to nie obchodzi lodówko! - odgryzł się Natsu. 
I tak zaczęła się walka, do której bez najmniejszego powodu włączyła się męska część gildii. 
Trwało by to dłużej gdyby nie szybka interwencja niejakiej Erzy Scarlet, wcześniej siedzącej pod ścianą gildii razem z Jellal'em. 
- Dosyć TEGO - zamieniła zbroje, i zaczęła rzucać mieczami. (jak oryginalnie, nieprawdaż?)
Po 2 minutach zapanował spokój, a salamander siedział teraz na środku gildii, z założonymi rękoma. 
- Natsu! Powiedz wreszcie co łączy Cię z Lucy! - Erza wkurzona celowała w niego mieczem. - Miejmy to już za sobą. 
Wszyscy w gildii byli przerażeni tą taktyką, jednak nie powstrzymało to ich ciekawości. 
- Co mam niby powiedzieć.. - wydukał pod nosem. - stało się. 
Wszyscy stali jak zamurowani, po głowie chodziła im tylko jedna myśl. 
- Przeleciałeś ją? - tak, to ta myśl, a na głos wypowiedział to Gajeel. 
Levi cała się zaczerwieniła, jednak po chwili szturchnęła stalowego zabójcę smoków i ostrzegła żeby zważał na słownictwo. 
- Oczywiście że nie! - Salamander zaczął wymachiwać rękoma w geście 'nie idioci!'. - Prawie. 
Damska część gildii zapiszczała coś w stylu "kyaaa". 
W tym momencie drzwi do gildii stanęły otworem a do środka wparowała blond włosa magini. 
- Wszystko słyszałam! - była wkurzona. To widać. - Natsu?! 
- Hehe - chłopak podrapał się za uchem i wstając z miejsca złapał dziewczynę za rękę i razem uciekli z gildii. 
Za ich plecami rozległo się głośne 'wracać! macie to wyjaśnić'

Biegli  przy rzece wyprowadzającej z miasta, puki nie dotarli do lasu w północnej części Magnolii. 
- Na.. Natsu. - wysapała blondynka. - co to miało być to 'prawie'! Po co im to mówiłeś! Teraz nie dadzą mi spokoju! A dziewczyny pewnie się wproszą do mnie na noc z sake.
- Wybacz... przycisnęli mnie. Ale czy to źle? Chyba powinniśmy im to powiedzieć? Przecież to nic złego. 
- Masz racje ale.. to .. krępujące. - Dziewczyna usiadła za trawie zaraz koło płynącej w głąb lasu rzeki. 
Zielonooki usiadł za blondynką i mocno objął w pasie mocno przytulając do siebie. 
- Kocham Cie, Lucy. - wyszeptał do ucha blondynce. 
Magini poczuła jak jej bicie serca przyśpiesza, do głowy napłynęły wspomnienia z tamtej nocy, kiedy po raz pierwszy powiedział jej że ją kocha.
- Ja też Cię Kocham, Natsu. - wewnętrzną stroną dłoni musneła jego policzek i lekko go pocałowała. Natsu, oddał pocałunek, jednak bardziej namiętny. 


___________________________________________________________________________
Tylko tyle narazie postaram się coś jeszcze dzisiaj napisać. 

Gomen!

 Zostawiłam bloga na tak długo! Gomen! Dostałam jakichś swoich kaprysów i strasznie się rozleniwiłam. Pewnie i tak nikt już nie odwiedza tego bloga, jednak będę próbować jak najczęściej dodawać nowe rozdziały. 
 Jeszcze raz GOMEN! 
                                                                                              Sakamae

wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział 5 - W skrzydle szpitalnym Fairy Tail

Ohayou! Wiem że późno dodaje rozdziały, ale mam problemy zdrowotne, więc jakoś brak mi weny. Jednak nie będę się zasłaniać zdrowiem. Gomen. 
✰✰✰✰✰✰


 Salamander i magini gwiezdnych duchów stali przed wejściem do gildii. A właściwie, to Dragneel stał. Lucy spała wtulona w jego tors. Mimo wielu prób wyrwania się z jego objęć i powtarzani że sama da sobie radę, w końcu dała za wygraną. Widząc jak salamander obwinia się za jej ranę, postanowiła dać sobie spokój i w końcu zasnęła mu na rękach. 
 Drzwi do gildii otworzyły się na całą szerokość. Stał w nich smoczy zabójca z brązowooką na ręce. Wszystkich zdziwiło to że nie wykonał swojego "wejścia smoka", nie mniej jednak przejęli się stanem swojej przyjaciółki. 
 - Wendy! - zawołał zielonooki. 
 - Hai! - do salamandra podbiegła niebiańska smocza zabójczyni. - ... zanieś Lucy-san do skrzydła szpitalnego. Zaraz się nią zajmę. - rozkazała i razem z różowo-włosym ruszyła do wyznaczonego przez nią miejsca. 
 Kiedy Dragneel, ułożył dziewczynę na łóżku, Do pokoju wleciała biała kotka smoczej zabójczyni i pokierowała chłopaka bu wyszedł. 
 - Ale ja chcę zostać przy Lucy! - protestował. 
Do pomieszczenia wbiegła Erza i Gray. Widząc zaistniałą sytuacje czerwonowłosa wyprosiła buntującego się chłopaka z pokoju (aut. wyprosiła = z ogromną siłą wyrzuciła go do korytarza).  Kiedy otrząsnął się z szoku po uderzeniu w ścianę, leżał na ławce przed salą operacyjną.  Gray patrząc na naburmuszonego Dragneela nie mógł powstrzymać się od śmiechu, po czym także oberwał od Erzy. 
 - Natsu? Co się stało na misji, że Lucy jest w takim stanie? - zaczęła rozmowę Scarlet.
 W jednej chwili cały zapał by przywalić magowi lodu, uleciał z zielonookiego. 
 - To moja wina. Gdybym tylko wyczuł wroga... - przerwał mocno zaciskając mocno dłonie na siedzeniu. 
 Magowie widząc stan swojego przyjaciela, postanowili dać mu spokój, A dla rozładowania napięcia Gray dodał swoje 5 groszy. 
 - A więc, Natsu? Powiedziałeś Lucy o swoich uczuciach?
Twarz Salamandra momentalnie przybrała czerwony kolor. Chcąc to ukryć - choć i tak jego towarzysze to zauważyli - odwrócił się do nich plecami. Ci tylko cicho zachichotali. Zapadłą cisza którą przerwała Carla wychodząca z sali operacyjnej a za nią Wendy. Pierwszy z miejsca zerwał się smoczy zabójca. 
 - Czy wszystko z nią w porządku? - niecierpliwił się coraz bardziej. 
 - Hai! Zamknęłam jej ranę. Natsu-san możesz wejść do Lucy-san... - nie dokończyła bo Dragneel już wbiegł do pokoju obok sali operacyjnej w którym znajdowała się dziewczyna. Usłyszała tylko z jego strony ciche "dziękuję". Niebiesko-włosa uśmiechnęła się na te słowa i wyszła do gildii wszystkim wytłumaczyć całę zajście. 
 Zielonooki usiadł na krześle, przy łóżku blondynki. 
- Lucy... to przeze mnie... - spuścił głowę w dół. 
W tym momencie do pokoju weszli Gray i Erza. 
 - Baka. - powiedziała zwracając się do chłopaka - ... mówiłam Ci już... to ja byłam nieostrożna więc się nie zadręczaj. A poza tym to nic poważnego. Wieczorem wracam do domu. - uśmiechnęła się szczerze.  
Zanim salamander zdążył cokolwiek powiedzieć, Erza i Gray przytulili zranioną dziewczynę. 
 - Cieszymy się, że nic poważnego Ci nie jest. - Erza odetchnęła z ulgą. 
 - Zostawmy zakochane gołąbeczki same. - dodał Gray z uśmiechem. 
 - My wcale...! - Lucy i Natsu w tym samym momencie chcieli zaprotestować, ale wspominając ich sytuacje z misji spalili buraka i umilkli, na co dwoje ich przyjaciół zaczęli się głośno śmiać. 
 Kiedy wyszli. Lucy przeciągnęła się i usiadła na łóżku wpatrując się w milczącego salamandra. 
 - Natsu?  Coś nie tak? - zapytała z troską w glosie. 
Smoczy zabójca podniósł się z krzesła i mocno przytulił do siebie zarumienioną magini.
 - Lucy. Już nie pozwolę Cię skrzywdzić. Będę Cię chronił za wszelką cenę. Chce być Ciebie godny. Kocham Cię. - wyszeptał jej do ucha, po czym namiętnie ją pocałował. Heartphilia z przyjemnością oddała się temu wspaniałemu uczuciu. Dłonie wplątała w jego miękkie włosy, jeszcze mocniej wpijając się w jego usta. 
 Za drzwiami pokoju stali wszyscy członkowie gildii, przysłuchując się dwójce magów. Połowa z nich była cała czerwona na twarzy z powodu zawstydzenia, a druga połowa cała czerwona z powodu powstrzymywanego śmiechu. Jeden z nich nie wytrzymał i wybuchł niepowstrzymywanym śmiechem (aut. i rozwalił chwilę -,-)
 Słysząc za drzwiami głośny śmiech, Heartphilia i Dragneel oderwali się od siebie jak na alarm. Wkurzony chłopak z całej siły kopnął drzwi wychodzące na korytarz i tym samym przygniótł do ściany śmiejącego się Droy'a. Wszyscy zaczęli uciekać w popłochu. Jedynie mistrz i Erza stali niewzruszeniu pod przeciwległą ścianą. Mimo swojej postawy nawet Erza była lekko zarumieniona. Marzyła o tym by Jellal powiedział jej coś takiego. Lucy cała czerwona siedziała na łóżku. Po chwili wstała i pewnym krokiem wyszła z pokoju szpitalnego i ruszyła w stronę bijącej się grupy magów. Widząc zbliżającą się spokojnym krokiem Heartphilie zatrzymali się i stali w bezruchu. Można było usłyszeć szept - Nie ruszać się, wczuwa strach. - Dziewczyna podniosła swój groźny wzrok na magów. Trzęśli się ze strachu. Po chwili padli na kolana i przepraszali za podsłuchiwanie. Nawet na mistrzu zrobiło to wrażenie. Natsu stał jak wryty, jednak po chwili głośno się roześmiał, czym uspokoił przerażonych magów. Po chwili rozeszli sięi zajęli swoimi sprawami. 

✰✰✰✰✰✰

Jak w każdym opowiadania NaLu, oczywiście dodałam Lucy w szpitalu, jestem taka orginalna <sarkazm> . Wiem że rozdział słabiutki, wybaczcie. Przy następnym rozdziale bardziej się postaram.


sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 4 - Misja

 Gomen, gomen! Internet mi siadł i nie mogłam wstawić nowego rozdziału aż do teraz. Biorę się za pisanie i jeszcze raz - gomen! 

♥♥♥♥♥♥

Młoda Heartphilia, oraz Dragneel nawet nie zorientowali się kiedy wyszli z miasta, pochłonęła ich wspólna rozmowa. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. 
 - Ej, Lucy? - Dragneel, przybrał poważny wyraz twarzy i na chwilę się zatrzymując, spojrzał na blondynkę. 
 - O co chodzi? - Dziewczynę rozśmieszył poważny wygląd Salamandra, jednak w środku czuła niepokój.
 - Lucy... bo ja... - zaczął niepewnie, jednak zawahał się. - już nieważne. 
 - O co chodzi, Natsu? - teraz dziewczyna była zmartwiona zachowaniem swojego przyjaciela. 
 - Już o nic. Zapomnij. - urwał. 
Przez dłuższy czas szli w niezręcznej ciszy. 'O co mogło mu chodzić?' Blondynka ciągle zastanawiała się nad tym o co chciał zapytać ją salamander. Z przemyśleń wyrwał ją głos towarzysza. 
 - Zatrzymamy się tutaj na noc. Ściemnia się. - wydawał się teraz weselszy. 
Nawet nie zorientowała się kiedy weszli w góry. Chłodno, a ona miała na sobie tylko krótkie jeansowe spodenki i luźny top. 
Natsu poszedł po drewno na ognisko i ryby. Kiedy wrócił dwa namioty już stały. 
 - Wow, Lucy... ja nigdy nie mogę sobie poradzić z tym diabelstwem. - spojrzał wrogo na namiot. 
 - To nic trudnego. Jak ty sobie radziłeś zanim dołączyłam do gildii? 
 - Zawsze razem a Happy'm spaliśmy pod gołym niebem. 
 Dziewczyna usiadła przy ognisku i szczelnie owinęła się kocem.  - To już prawie dwa lata odkąd dołączyłam do Fairy Tail. Oczywiście nie licząc tych siedmiu lat spędzonych na wyspie Tenrou. - Na jej twarzy zagościł lekki uśmiech, dalej wpatrując się w ognisko. 
 - Masz racje, już trochę minęło - Dragneel zaprezentował swój 'firmowy' uśmiech i przysiadł koło przyjaciółki. 
Jeszcze długo rozmawiali, o tym jak się poznali, o misjach które przeszli, śmiali się do późna. Maginie naszła fala zmęczenia,, po czym przeciągle ziewnęła. 
 - Lepiej już się połóż, Wcześnie wstajemy. - Zaproponował Smoczy zabójca widząc jak blondynka zasypia na siedząco. - Ja też zaraz się kładę. - powiedział, na co dziewczyna lekko kiwnęła głową i poczłapała w stronę swojego namiotu.
 Ubrała na siebie ciepły sweter i położyła się zmęczona. Nie mogła zasnąć, cały czas trzęsła się z zimna. Ale nie to było jedynym powodem. Bała się, bała się że znów powrócą, te sny, a raczej najgorsze koszmary. Wspomnienia z tamtego dnia. Usłyszała jak zamek z jej namiotu się rozsuwa a tam pojawia się różowa czupryna.
- Lucy, wszystko gra? - zapytał z zatroskaniem w głosie. 
- T..tak, tylko... - nie zdążyła do kończyć, kiedy do namiotu wsunął się salamander i położył koło niej, mocno ją przyciągając do siebie.  - Na.. Natsu? Co robisz? - dziewczyna cała się zaczerwieniła, co nie uszło uwadze smoczego zabójcy. 
- W całym lesie słychać, twoje szczękanie zębów. Spać się nie da. - zaśmiał się mocno obejmując przyjaciółkę jeszcze mocniej. - ogrzeje cię. 
Heartphilia, była czerwona niczym dojrzały pomidor, ale dzięki niemu, poczuła spokój, czuła się bezpieczna. Nie minęło wiele czasu zanim zasnęła. 

♥♥♥♥♥♥
Natsu
(narracja 1-os.)

 -' Taka niewinna i bezbronna kiedy śpi. A tak mocno potrafi przywalić. Jestem idiotą. Ona mnie nie kocha w ten sposób. Jestem dla niej tylko przyjacielem. Niepotrzebnie się oszukuje. '- taka delikatna i krucha a zarazem silna, uparta i nieustępliwa. Czuje jej ciepło, i to jak pięknie pachnie. Chciałbym trzymać ją w objęciach już zawsze. Oszukuje sam siebie, kiedyś znajdzie mężczyznę którego pokocha, będzie miała z nim dzieci, założy szczęśliwą rodzinę. -'Gray i Erza mają rację, ciężko to przyznać. Wciąż jestem jak dziecko, nie będę w stanie jej ochronić, kiedy wszystko dookoła rozwalam.' - Nie zorientowałem się nawet, kiedy zasnąłem. (aut. Natsu, i życiowe przemyślenia. Co ja z niego zrobiłam 0.0) 

♥♥♥♥♥♥
(narracja 3-os.)

Pierwsza obudziła się Lucy, twarzą w twarz ze smoczym zabójcą. Na jej policzkach pojawiły się czerwone wypieki, jednak jak szybko się pojawiły tak szybko zniknęły, tak samo jak zawstydzenie. Lekko uniosła rękę i położyła na jego głowie, bawiąc się różowymi kosmykami włosów. Tak ją to pochłonęło, że nie zauważyła że jej towarzysz już nie śpi. Miał zamknięte oczy jednak lekko się zaczerwienił a na jego twarzy pojawił się uśmieszek zadowolenia. 
Mocniej przyciągnął do siebie dziewczynę, przysuwając swoją głowę do jej szyi i napawając się jej słodkim zapachem. 
Lekko zdezorientowana magini, na chwilę zaprzestała 'miziania' włosów salamandra, Przeszył ją przyjemny dreszcz. Czuła jego przyśpieszony oddech na swojej szyi, a następnie delikatne pocałunki na ramionach. Na nowo wplotła swoje palce w jego włosy, tym razem odważniej. 

Nie potrafił zapanować nad swoją rządzą, wiedział że nie może jej tego zrobić, chciał się od niej oderwać jednak poczuł jej palce wplatające się w jego włosy i poczuł jak bardzo go pożąda. Uśmiechnął się zawadiacko, i w jednej chwili znalazł się nad blondynką patrząc sobie nawzajem głęboko w oczy. Wpił się w jej usta w namiętnym geście na co dziewczyna odpowiedziała tym samym. Kiedy się od siebie oderwali spojrzał pytając na 'przyjaciółkę', ta tylko twierdząco pokiwała głową i uśmiechnęła się. Była szczęśliwa. Nie pamięta kiedy ostatnio tak bardzo przepełniała ją radość. Nie tylko ona to czuła. Po ciele chłopaka przeszła fala niepohamowanym emocji. Podniósł ją do pozycji siedzącej. Heartphilia owinęła go nogami wokół bioder i znowu złączyli usta w intensywnym pocałunku. Czuli błogość. Chcieli zostać tak na zawsze, a jednak. Ich chwile radości przerwał głośny wybuch dochodzący od strony wschodniej części lasu. Niechętnie zerwali się na nogi. Heartphilia złapała za klucze i bat. Razem z salamandrem wybiegli z namiotu i popędzili w stronę z której usłyszeli huk, kiedy byli dość blisko słychać było płacz dzieci, krzyki kobiet, oraz szczek odbijanych od siebie metali.  Dragneel już z oddali mógł wyczuć metaliczny zapach świeżej krwi. Kiedy dobiegli na miejsce, przeraził ich ten widok, na ziemi leżały ciała zamordowanych z zimną krwią dzieci i kobiet. Mężczyźni co tchu bronili ocalałych jednak także byli na wykończeniu. 
Wrogami była grupa bandytów. Na szczęście nie było wśród nich magów, inaczej zaatakowani podróżnicy zginęliby w mgnieniu oka. Lucy nie czekając na salamandra, wyciągnęła swój bat i uderzyła w trzech bandytów niebezpiecznie zbliżających się do ocalałych dzieci i matek. Zostali pokonani tym jednym uderzeniem. Natsu oczywiście nie stał jak słup, zapalił zwoje ręce i ruszył na pozostałych bandytów, Obezwładnili ich w 5 minut. Nieprzytomnych bandytów, związał Natsu, spuszczając tym samym swoją towarzyszkę z oczu. Z zajęcia wyrwał go donośny krzyk blondynki, głucho osunęła się na ziemie a z jej boku tryskała krew. Nie byli czujni. W ukryciu był jeden strzelec. Jak mógł go pominąć! Wnerwiony Natsu, cały zapłonął i ruszył biegiem w kierunku odsłoniętego bandyty. Jednym uderzeniem w brzuch wroga skosił 5 drzew. Podbiegł do dziewczyny łapiącej się pod bok, próbując zatrzymać krwawienie. Bez namysłu zdjął zwój szal i oplótł nim brzuch magini i mocno zacisnął. Zwrócił się w stronę oszołomionych całym zajściem ludzi. 
- Na co czekacie!!! Pomóżcie JEJ! - krzyczał z rozpaczą w głosie. Winił siebie za swoją nieuwagę. 
Jedna z kobiet szybko się otrząsnęła i podbiegła do klęczącego salamandra. 
- Wnieś ją na wóz, jesteśmy lekarzami.
Chłopak posłusznie wykonał polecenie, i delikatnie ułożył dziewczyna na powozie. OD razu opatrzyła ranę i podała leki. 
- Wszystko powinno być w porządku. Strzała nie naruszyła narządów wewnętrznych. - stwierdziła nieznajoma. - I dziękujemy za ratunek. 
Salamander odetchnął z ulgą, jednak nadal się obwiniając - To nasza misja, zostaliśmy wynajęci by złapać tych bandytów. I dziękuje, że jej pomogłaś. 
Zabrał dziewczynę w stronę ich obozowiska. Kiedy już tam dotarł, czekał aż dziewczyna się obudzi.
- Na.. Natsu? - Blondynka lekko otworzyła oczy. Nad sobą dostrzegła zmartwioną twarz zielonookiego. 
- Jestem tu. Tak bardzo się cieszę że już się obudziłaś. Tak się bałem. To moja wina, to przezemnie zostałaś ranna, gdybym tylko spos... - nie dokończył bo poczuł drżącą dłoń na swoim policzku. 
- Co ty gadasz, głupku. To ja powinnam była być ostrożna. Nie martw się, Szybko się zagoi. - uśmiechnęła się promiennie. 
nachylił się nad jej twarzą i złożył delikatny pocałunek na czole. 

♥♥♥♥♥♥

No to tyle, I gomen że tak późno dodałam rozdział, ale internet nawala. Mam nadzieje że rozdział się w miarę spodobał. :)  



 
 

środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 3 - Wpadka Natsu.

 Ohayou minna!
Dziś dodaję nowy rozdzialik, jednak wena nie dopisuje więc nwm jak to będzie.  Biorę się do pisania :)

♣♣♣♣♣♣

 Heartphilia, właśnie brała długą kąpiel, taką jaką uwielbiała najbardziej. W całym pomieszczeniu unosił się zapach lawendy. -'Dał mi tylko godzinę' - brązowooka cicho westchnęła i zanurzyła głowę pod wodę. Z chwili przyjemności wyrwał ją głośny huk w salonie. -'Godzina jeszcze NIE MINĘŁA!'- blondynka wyskoczyła z wanny jak poparzona (aut. ale woda była letnia xD o,o). Niedbale okryła się ręcznikiem i wkurzona wybiegła do salonu. 
- NATSU! Nie minęła GODZINA! - stanęła w drzwiach łazienki. i spojrzała na salamandra. 
Trzymał w ręce stłuczony talerz, i niewinnie spojrzał się na przyjaciółkę. 
- Ale to samo, się stało... - zaczął, jednak blondynka nie dała mu dokończyć...
- Ja CI DAM "SAMO SIE STAŁO"!!! - nawrzeszczała na niego, jednak nie z powodu tylko tego jednego talerza. Stół był połamany, tak samo jak dwa krzesła a także lampa z sufitu, teraz leżała roztrzaskana na podłodze. - A RESZTA?!!! - Wkurzona magini gwiezdnych duchów, przywaliła salamandrowi, aż ten wbił się w podłogę. 
- Lucy... za c..o. - w pierwszej chwili zdawało się że wyzionął ducha, jednak po krótkiej chwili otrząsł się i przerażony odczołgał w róg pokoju. - przerażająca... - zadrżał - Erza nr.2
Dziewczyna złapała się za głowę i zamknęła oczy.
- Już dobrze... TYM RAZEM Ci daruje, ale nie licz że następnym razem potraktuje Cie tak łagodnie.  - Ł..łagodnie? - Dragneel, najwyraźniej zakodował sobie to w głowie i wstając zaczął się otrzepywać z kurzu. Kiedy już oprzytomniał, zmierzył przyjaciółkę od stóp do głowy i cały się zaczerwienił, na co dziewczyna nie rozumiejąc, zapytała:
- O co Ci chodzi? 
Jeszcze przez chwilę trwali w ciszy, jednak do brązowookiej dotarło co ma na sobie, a raczej czego nie ma. Poczuła chłód. Kiedy spojrzała się w dół, ręcznik leżał na ziemi, A ona stała całą naga przed swoim przyjacielem. Spaliła buraka i krzyknęła - ZBOCZENIEC!!! - i zawstydzona wbiegła do łazienki. 

♣♣♣♣♣♣ 

 Kiedy, prawie naga dziewczyna wbiegła do łazienki. Salamander dopiero odzyskał trzeźwy rozum. Osunął się na fotel i pogrążył we własnych myślach (aut. tak. on też myśli hah). 
-' Lucy..., Natsu! Debilu! O czym ty myślisz przecież to twoja przyjaciółka! Ale moje serce bije.Nie, nie, nie to niemożliwe by działała na mnie w taki sposób... jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. NIC WIĘCEJ!... z drugiej strony, tak pięknie wyglądała, mokre, przylegające do ciała włosy... te czekoladowe oczy, a do tego była prawie NAGA!!!.. NATSU!!! DEBILU!!! OPANUJ SIĘ!... - jego przemyślenia przerwał odgłos skrzypiących drzwi łazienkowych. Jak na baczność zerwał się z miejsca, i czekał na to co powie blondynka. 
Dziewczyna stała naprzeciw niego, już ubrana. 
- To co, ruszamy na misję? - uśmiechnęła się jak gdyby nigdy nic i zarzuciła swój plecak na ramie. 
Różowo-włosy zdziwił się, myślał że dziewczyna mu przywali, jednak to chyba nic takiego skoro zachowuje się jak by nic nie zaszło. 
- Pewnie! - odparł i wyskoczył przez okno. 
- DO TEGO SĄ DRZWI! - krzyknęła magini, po czym zamknęła okno i wyszła z mieszkania. 
Dwójka przyjaciół ruszyła w drogę do domu zleceniodawcy. 

♣♣♣♣♣♣
(Tym czasem w gildii Fairy Tail )

- Jak myślisz? Coś zajdzie pomiędzy Natu i Lucy, na ''ich'' prywatnej misji? - Zapytała Cana, stojącej za barem białowłosej Mirajane. 
- No na pewno! W końcu spędzą ze sobą noc pod gwiazdami - Niebieskooka uśmiechnęła się przebiegło i śmiesznie poruszyła brwiami. 
Obydwie, zaczęły się śmiać, co nie uszło uwadze, Erzy, która niedawno wytrzeźwiała po zabawie. 
- O czym rozmawiacie? - przysiadł się Tytania.
- O wspólnej misji, Lucy i Natsu. - odpowiedziała Cana.
- A gdzie się wybrali? - zapytała zaciekawiona Erza.
- Do jakiejś dalekiej wsi gdzie pociągów nie ma i będą musieli spać pod gołym niebem. - Wytłumaczyła nakręcona całą sytuacją Mira. 
- Aaa, rozumiem. - zaśmiała się Erza. - A dlaczego nie wzięli ze sobą Happy'ego?
- Jest na misji z Wendy i Carlą,. - sprostowała Cana. - idealny moment prawda? 
- Aye! - w tym samym czasie wykrzyknęły wszystkie. A ich śmiech rozniósł się po calutkiej gildii.

♣♣♣♣♣♣

To tyle na dzisiaj. Jestem zmęczona, a jeszcze mam lekcje do zrobienia ;( Jutro dodam kolejny rozdział. To ja ide zakuwać. 

wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział 2 - Rozmowa.

 Ohayou! Dziś dodaje drugi rozdział mojego opowiadania NaLu, rozdziały będą krótkie ale postaram się jak najczęściej je dodawać, jednak wiecie jak to jest... trzecia klasa gimbazy, testy, bierzmowanie i po prostu trochę mało czasu. Ale nie przeciągając. Biorę się za pisanie. :3

♠♠♠♠♠♠

 Dwójka magów przemierzała ulice Magnolii, zmierzając w tylko sobie znanym kierunku. Panowała niezręczna cisza, którą jako pierwszą postanowiła przerwać blondynka. 
- Natsu? No... wiesz, tak dawno się nie widzieliśmy... tęskniłam. - uśmiechnęła się niepewnie w stronę smoczego zabójcy. Ten lekko się zaczerwienił, tak dawno nie widział jej uśmiechu, uśmiechu który napełniał serce szczęściem. Sam nie zdawał sobie sprawy jak bardzo kochał ten uśmiech. 
- No.. wiesz... - zaczął niepewnie, i podrapał się w tył głowy - ... jest tyle rzeczy o które chciałbym cię zapytać. - Pokazał swój ''firmowy'' uśmiech blondynce. 
- Tak? A co chciałbyś wiedzieć? - zapytała, nadal wpatrując się w różowo-włosego. 
- A więc... - zaczął, zastanawiając się nad pytaniem - ... jakiego rodzaju były te treningi?- dokończył, ciekawie przyglądając się magini. 
- Każdego rodzaju jaki może chyba być... ha ha - zaśmiała się lekko - Najczęściej uczyłam się zaklęć i powiększałam zakres magii (aut. czy tylko mnie się wydaje że "powiększałam zakres magii, dziwnie brzmi? xD Piszcie w komentach).  Uczyłam się też walki wręcz. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z jakimi potworami musiałam walczyć. Ale co będę się rozgadywać. Co działo się w gildii? - zadała pytanie Dragneel'owi. 
- Nic ciekawego. Po twoim zaginięciu wszyscy mieli doła. Nawet rzadko chodziłem na misje... - zasmucił się trochę (aut. Natsu, co się z tobą dzieje!!! O_O). - ... misja.. właśnie MISJA!!! - nagle się ożywił, aż brązowooka podskoczyła zaskoczona. Mimo tego, uśmiechnęła się. 
- Lucy! Chodźmy na misję! - złapał ją za ramiona i lekko podniósł do góry.
Dziewczyna cała się zaczerwieniła, tak samo Dragneel, który po chwili zrozumiał w jakiej są pozycji, i jak przyglądają im się przechodnie. Momentalnie odstawił ją na ziemię. I szybko odwrócił ukrywając rumieniec. 
Brązowooka głośno się zaśmiała. Na co smoczy zabójca się lekko zdezorientował. 
- Oj! Natsu! Ale.. zrobiłeś się czerwony - powiedziała dalej się śmiejąc i łapiąc za brzuch. 
- T-ty też się zaczerwieniłaś! - wybraniał się lekko zezłoszczony Dragneel, jednak po chwili również się śmiał.
Kiedy już się uspokoili, postanowili wracać do gildii. 

♠♠♠♠♠♠

 Otworzyli drzwi do budynku Fairy Tail (aut. poprawka, Natsu je wykopał xD), zobaczyli do połowy, pijanych już magów. W porę zdążyli się schylić, bo prosto na nich leciał stół. 
- Natsu, idź wybierz jakąś misje. Ja idę do Miry. - powiedziała brązowooka do przyjaciela, i nie czekając na odpowiedź ruszyła w stronę baru, za którym stała Mira wycierająca szklanki. Na widok zbliżającej się magini gwiezdnych duchów, odłożyła ostatnią szklankę i oparła się o blat. 
- Hej, Mira! - przywitała się, białowłosej, siadając przy barze. 
- Hej, Lucy. - również witając się - Co tu robisz? - zapytała się blondynki ze zdziwieniem na twarzy?
- Hmmm? Jak to co robię? Miałam być gdzie indziej? - zdziwiła się magini, i spojrzała na białowłosą przyjaciółkę pytająco. 
- No, wszyscy myśleliśmy, że skoro ty i Natsu zniknęliście, to poszliście w jakieś 'dogodniejsze' miejsce. - odrzekłam białowłosa, i ze wścibskim uśmieszkiem wpatrywała się w czerwoną jak dojrzały pomidor, twarz blondyni. (aut. ach, te porównania do warzyw xD). 
- W jak..jakie ustronne.. miejs..ce?! - zająkała się blondynka, wymachując rękoma na znak że nic takiego nie było - Poszliśmy się tylko przejść!!! Nic takiego się nie dzieję! - wybroniła się blondwłosa.
- Ummm... - zasmuciła się Mira i dodała półszeptem - myślałam że w końcu Ci to powie...
- Kto, co powie? - Brązowooka dosłyszała co powie starsza siostra Strauss. 
- Nic, nic. - zawiedziona białowłosa na nowo zaczęła wycierać kieliszki. W tym momencie podszzedł Dragneel trzymając kartkę z misją, i podając ją Mirze. 
Mirajane, wyciągnęła s pod blatu dość dużą książkę. - Idziecie tylko we dwoje? - zapytała, a w jej oku rozbłysło światełko.
- Myślałem, żeby wziąć Graya i Erze ale już leżą pod stołem - salamander wskazał na dwójkę magów, leżących pod stołem.  
- A Happy? - zaproponowała Lucy (aut. jeśli nie napisałam o nim w pierwszym rozdziale to gomen!). 
- Poszedł na misję z Wendy i Carlą. - powiedziała Mira. 
- To idziemy sami. - odezwała się Lucy. - To na czym polega ta misja? 
- Musicie złapać grupę bandytów, która wsie na wschodzie Magnolii. Niestety nie ma tam stacji kolejowych, więc musicie iść z buta jakieś dwa dni i dwie noce. Za misję 300 000 kryształów. - uśmiechnęła się Mira zapisując ich na misję. 
- Ok, to ja idę się przygotować. - Kiedy dziewczyna, chciała już wyjść z gildii, smoczy zabójca krzyknął za nią:
- Wpadnę po Ciebie za godzinę. - uśmiechnięty powiedział coś Mirze, kiedy magini zdążyła już wyjść i popędziła w stronę swojego domu. 

♠♠♠♠♠♠

Cholernie krótki rozdział, a do tego nudny, ale wybaczcie jutro mam sprawdzian + brak weny. Ale postaram się jutro wrzucić coś lepszego. :) 



poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 1 - Powrót.

 W Magnolii oblanej porannymi promieniami słońca, dzień zapowiadał się spokojnie, dla członków gildii poranek również nie wróżył niczego nadzwyczajnego. Jak zawsze, Mistrz i Mirajane rozmawiali przy barze, Juvia nękała "Panicza Gray'a", Levy czytająca książkę w towarzystwie Gajeela, który to niby się nudzi więc postanowił z nią posiedzieć, na co Droy i Jet patrzyli zazdrośnie, Jellal, który biegał co chwilę po ciasto truskawkowe dla Erzy (aut. biedaczek). Cana jak zwykle piła od samego rana... wszystko było jak zawsze, a jednak czegoś brakowało. Natsu siedział przygaszony w kącie gildii i rzadko chodził na misję. Coś się zmieniło. Lucy, zaginęła 2 lata temu w czasie jednej z misji, na którą poszła tylko z Natsu i Happy'm. Smoczy zabójca ciągle obwinia się za zaginięcie przyjaciółki, a nawet rzadko kłócił się z lodowym magiem (aut. wyobraźcie sobie... Natsu się z nikim nie kłóci, szok!). Zmienił się nie do poznania. Wszystkim brakowało tego uśmiechu, który tak wszyscy kochali i który podnosił na duchu w trudnych do przejścia sytuacjach. od dwóch lat nie słyszeli słynnego wejścia z kopniakiem "WRÓCILIŚMY!!!". Jednak z czasem w gildii na nowo zrobiło się głośno, mimo iż każdy w sercu czuł pustkę, po utracie członka rodziny. 


♦♦♦♦♦♦♦♦♦

 Ulice Magnolii przemierzała zakapturzona postać, co było dość dziwne w tak słoneczny dzień i przyciągało uwagę przechodni, którzy przyglądali się tajemniczemu przybyszowi z niemałym zainteresowaniem w oczach. Jednak zakapturzona postać w czarnym płaszczu nie zwracała uwagi na ciekawskich przechodni. Przyspieszyła kroku, ta osoba prawie biegła... zatrzymała się przed dużym budynkiem wzbudzającym w calutkiej Magnolii niemały dreszczyk (aut. nie dziwie się), był to wszystkim znana gildia Fairy Tail. Tajemniczy gość delikatnie uśmiechnął się pod nosem i ruszył w stronę drzwi. 

♦♦♦♦♦♦♦♦♦

Natsu ciągłe siedzący w kącie gildii, momentalnie zerwał się z miejsca patrząc na drzwi wejściowe i wyglądał jak najeżony kot (aut. musiałam xD), wszystkie oczy w gildii zwróciły się na Dragneel'a. 
- Nie możliwe... - wyszeptał tak cicho że nikt go nie usłyszał. 
Grobowa cisza zapanował w gildii, a zza drzwi można było dosłyszeć szybkie kroki. 
Drzwi poprzez mocne kopnięcie prawie wypadły z zawiasów ukazując Zakapturzoną postać. 
- WRÓCIŁAM!!! - Wykrzyknęła zakapturzona osoba, ściągając jednocześnie kaptur i ukazując swoją tożsamość. 
W wejściu do gildii stała dziewczyna z blond włosami długimi do pasa, pokaźnym biustem i czekoladowymi okrągłymi oczami. Wszyscy wpatrywali się w nią ze wstrzymanym oddechem, 'czy to ona?' Wszyscy zadawali sobie to jedno pytanie. Jednak zanim wyszli z szoku, Do dziewczyny podbiegł różowo-włosy i przytulił mocno dziewczynę. Trwali tak w bezruchu. 
- Lucy, gdzieś ty była, całe dwa lata? - zapytał dosyć głośno. 
Cała gildia zawrzała. Każdy podbiegł do niej i zaczął przytulać odpychając tym samym smoczego zabójcę, ku jego niezadowoleniu. Kiedy wszyscy już się przywitali, posadzili dziewczynę na krześle i czekali na jej tłumaczenie. 
- To długa historia... - zaczęła brązowooka - W dzień który zniknęłam z oczu Natsu, zostałam przeniesiona do świata gwiezdnych duchów. 
- Ale czemu się z nami nie skontaktowałaś? - zapytała Erza, a na jej twarzy wymalowane było skupienie. 
- Połączenie pomiędzy światem naszym a światem gwiezdnych duchów zostało zachwiane. I proszę nie przerywajcie - westchnęła, a wszyscy pokiwali głowami na znak że rozumieją - Król zaproponował mi pewien trening, jednak odbyć miał się w innym wymiarze. Moim trenerem została pierwsza magini gwiezdnych duchów Eurora. Z tego powodu iż trening odbywał się w innym wymiarze, czas tam płyną też inaczej. Czyli czułam się jakbym spędziła tam jakieś 6 lat. Kiedy wróciłam na ziemię postarzałam się tylko o dwa lata tak jak wy. No, i wróciłam tutaj. - Magini gwiezdnych duchów skończyła opowiadać i wpatrywała się tylko w miny swoich towarzyszy. Siedzieli jeszcze chwile całkowicie oszołomieni. Pierwszy odezwał się Gray. 
- Więc, spędziłaś 6 lat (aut. w fairy tail minęły 2 lata)  na trenowaniu swoich mocy, i nie mogłaś się z nami skontaktować?! - oburzył się Gray - wiesz jak się o Ciebie martwiliśmy?! 
Blondynka trochę się speszyła, jednak miała wytłumaczenie.
- To był ciężki wybór, jednak jeśli wróciłabym do naszego świata nie mogłabym wrócić by kontynuować trening. - przybrała poważny wyraz twarzy i spoglądała się na przyjaciół. 
Mistrz popił trochę piwa i zmarszczył brwi. Po chwili się odezwał - Dobrze postąpiłaś. Chciałąś stać się silniejsza, prawda? - Z zatroskaniem spojrzał się na swoją "córkę" - cieszę się że już do nas wróciłaś. - stanął na ladzie baru i wykrzyknął.
- IMPREZKA!!! Z OKAZJI POWROTU LUCY!!! - tak głośno że na pewno słyszała go cała Magnolia. 
- Aye sir! - wszyscy równocześnie wykrzyknęli naśladując Happy'ego i zaczęli przygotowania.
 Blondynka cicho się zaśmiała i prawie niesłyszalnie wyszeptała - nareszcie w domu. - jednak salamander ją usłyszał, dzięki swojemu niezawodnemu słuchowi. 
Dziewczyna wstała i spojrzała w stronę Dragneel'a wesoło się uśmiechając. 
- Przejdziemy się? Natsu. 
- Pewnie - Smoczy zabójca, zaprezentował swój firmowy uśmiech i razem wyszli z gildii. 

♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦

Wiem że krótki rozdzialik, ale na więcej mnie na razie nie stać. Mam nadzieję się z czasem poprawić. I czekam na komentowanie. Proszę o wszelką krytykę, przyda mi się, jestem początkująca :3 
                                                                                   Sakamae :*